(Sory ale nie miałem Notifications a robiłem coś ważnego)

Szukam dalej idąc przed siebie z nadzieją, że spotkam coś ciekawego. Przy okazji szukam miejsca gdzie będę miał teoretycznie większe szanse na znalezienie pokemona.

-Teraz atakuje Ognikami i Wirem Ognia.

Nie spodziewałem się, że uda mi się tutaj coś ugrać. Bardzo mnie interesowało to czym jest owe stworzenie. Dla bezpieczeństwa użyłem pokedex.
- Hej. Nie jestem tutaj by coś ci zrobić. Jak się czujesz? Co tutaj o tej porze robisz.
Dałem do zrozumienia, aby to Taillow postarała się przetłumaczyć owemu stworzeniu moje słowa.

No nie fajnie. Ale mały pokemon taki całkiem przyjemny. Chłopak popatrzył na niego radośnie.
-No dobra. Czyli lubisz dowcipy. A może chciałbyś się pobawić? Mam tutaj taką fajną piłeczkę - rzekł, pokazując mu specjalnego balla - Co ty na to? - zapytał - No chyba, że chciałbyś zawalczyć - powiedział chłopak z uśmiechem mrugając do poke-pajączka.

Nalozylem mu troszke na mloda galazke tworzac cos w rodzaju lizaka i wbilem w ziemie.
- Wiesz... Moze chcesz isc ze mna?
Mowiac to bawilem sie ballem w rekach.

Świetnie! Mamy to załatwione. Teraz trzeba rozejrzeć się po okolicy, może uda mi się coś jeszcze znaleźć. Dobrze by było gdyby nastąpiło to w miarę szybko, gdyż powoli robi się ciemnawo.

Chłopak sięgnął po Pokedex i wycelował nim w pokemona, którego dostrzegł na drzewie. Był ciekawy co to jest za stworzenie. Serce biło mu mocniej. Ponownie wyciągnął słoik z płynnym miodem. Miał nadzieję, że pokemon zainteresuje się słodkim przysmakiem. W razie potrzeby Alexander powoli sięgał po pokeballa z jednym z swoich podopiecznych, jednak nie chciał go jeszcze przyzywać, ponieważ miał zamiar rozwiązać to pokojowo i dogadac sie z tajemniczym stworzeniem. Delikatnie sie usmiechnął.

Ułamek sekundy, a możliwe, że byłoby po nas. Powróciłem szybkim ruchem Girafarig, a wysłałem przeciwko Pinsirowi swojego startera. - Brand, Miotacz Płomieni w przeciwnika.
Następnie spróbowałem rzucić w robaka pokeballem, którego dostałem na początku wyprawy.

Phoenixa nie ruszyło to, że pokemon się wymknął. Miał świetny plan. Cieszył się, kiedy froakie dobrze użył lizania. Nie mógł jednać być dumny zbyt długo, więc rzucił balla. Raz...Dwa...Trzy... MAM CIĘ! Cosiek został złapany. Yami podbiegł do balla, jakby się bał, że go ktoś zabierze. Podniósł go z ziem, a następnie trzymał wysoko nad głową i krzyknął:
-SSIJCIE TO!
Kaszlnął potem dwa razy i pogłaskał froakiego, w ramach nagrody. Ale...co to było? Postanowił wypuścić poka, aby się przyjrzeć i obejrzeć z pokedexem. Froakie był tam na wszelki wypadek, gdyby coś poszło nie tak.

Leśna Sadzawka:
Aureliusz
Lizak mu się spodobał, ale i miodu nie można całego wytracić. Pokemon był typem wesołka i świetnie się bawił liżąc miodek i obserwując toczącego się balla. Kiwnął potakująco głową.
Phoenix Yami
Wypuściłeś poka po to, by go zeskanować i dobrze. Pokedex rzekł:
Paras - pokemon skorupiak z grzybem. Ewoluuje w Parasa. Pokemony często spotykane pojedynczo, rzadko kiedy łączą się w większe grupy.
Złapane: Paras


Stara Leśniczówka:
Matt
Pokemon sam nie chciał Cię uratować musisz się sam martwić, ale udało Ci się go zeskanować:
Spinarak - pokemon pająk. Ewoluuje w Ariadosa. JEgo sieci są niezwykle wytrzymałe i mogą powstrzymać nawet bardzo ciężkiego przeciwnika.

Opuszczona Pasieka:
Roxie
Twój przeciwnik padł. I leży.
Raven
Pokemon nie chciał odpuścić, ale udało Ci się wymienić pokemona. Miotacz płomieni nieco zranił przeciwnika, ale ten oddał Sekatorem.

Butwiejący sektor i bagno:
Castiel
Pokemon nie był wrogo nastawiony. Podleciał bliżej i stanął nawet na gałęzi tuż przed tobą. Pokedex rzekł:
Hoothoot - pokemon sowa. Ewoluuje w Noctowla. Pokemony te są najaktywniejsze o zmierzchu w trudno dostępnych częściach lasów.

Polana Kokonów:
Riley
Wciąż nic. :<
Złapane: Beedrill

Drzewo Rdzenia:
Wabik
Miód jednak nic nie wskórał, ale pokemon stanął na gałęzi i Cię obserwował. Zdążyłeś go jednak zeskanować:
Treecko - pokemon gekon. Ewoluuje kolejno w Grovyla i Sceptila. Jest roślinnym starterem Hoenn.

Inne miejsce:
Kamol
Stoisz i nic nie wybrałeś :<

Odpis do 22.10

No chyba nie znajdę nic tak krążąc bez celu. Dlatego też postanowiłem wyruszyć do opuszczonej pasieki w lesie przy okazji sprawdzając dokładnie cały teren. W pasiecie będzie pewnie trochę miodu wiec będę musiał uważać na siebie i Mudkipa.

Skanuje pokemona pokedexem, a następnie łapię go w jednego z pokeballi.

Nic tu już po Phoenixie. Froakie i nowy przyjaciel wrócili do balli. Pora isć do drzewa rdzenia.

- Jesteś niezwykle interesujący. Nie chciałbyś pójść dalej ze mną? Z pewnością Taillow byłaby zadowolona.
Wyciągnąłem następnie ostrożnie rękę, aby mała sówka mogła na niej przysiąść. W drugiej ręce tryzmałem specjalny ball, który otrzymałem aby móc nastepnie złapać pokemona.

- Miotacz Płomieni po czym Walec i jeszcze raz.

Sorki, ale mi internet wywaliło.

-A może chciałbyś się pobawić? Mam tutaj taką piłeczkę - powiedział, pokazując pokeballa - Chyba, że chcesz walczyć, to też przecież fajna rozrywka, nie? - zaśmiał się.

Chłopak spojrzał na pokedex i z uśmiechem spojrzał na pokemona, który mu się przyglądał. Postanowił sprawdzić czy trawiasty starter ma zamiar coś zrobić.
- Witaj przyjacielu. Jestem trenerem pokemonów, przybyłem tutaj, aby znaleźć nowego towarzysza do mojej drużyny. Posiadam trzy szczęśliwe pokemony. A zwą mnie Wabikiem. Chcesz trochę miodu albo karmy dla pokemonów? - zapytał i jednocześnie sięgnął do torby, by wyciągnąć troche przysmaków, które następnie położył na ziemi.

Widzę, że nic tu po mnie więc kieruję się w stronę Drzewa Rdzenia, gdyż zaintrygowała mnie jego nazwa.

Poturlałem pokeball w stronę pokemona. Jeśli dotknie i się złapie jest mój i idę z Charmanderem na Bagna.

Leśna Sadzawka:


Stara Leśniczówka:
Matt
Pokemona raczej zainteresowało słowo walka. Piłkę miał gdzieś.

Opuszczona Pasieka:
Roxie
Złapałaś. Pokedex rzekł:
Vespiqueen - pokemon królowa pszczół. Ewolluje z Combee gdy ta jest samicą. Zazwyczaj na swoich usługach ma cały rój małych Combee.
Złapane: Vespiqueen
Raven
Miotacz Płomieni i Walec sprawiło, że przeciwnik się zachwiał, ale jeszcze dał radę oddać Sektorem. Potem po powtórzeniu sekwencji w końcu jednak padł.
Kamol
No i wlazłeś. Jesteś stoisz i widzisz jak jakiś mały pokemon prawie oberwał przypadkiem Miotaczem Plomieni innego trenera, który swoją drogą walczy z kimś innym. Taki przypadkowy przechodzień.

Butwiejący sektor i bagno:
Castiel
Pokemon nie stawiał oporów i chętnie dołączył.
Złapane: Hoothoot
Aureliusz
Złapał się. Ty zaś zmieniłes lokalizację po dłuższym marszu. Na sam początek jednak nie zauważyłeś niczego nadzwyczajnego.
Złapane: Kricketot

Polana Kokonów:


Drzewo Rdzenia:
Wabik
Treecko przyglądał się przysmakom pokemonowym i te go skłoniły do zejścia i zjedzenia nawet paru!
Phoenix Yami
No i po długiej drodze zmieniłeś lokację. NA początku było pusto, ale w oddali coś widać było jak hasało sobie.
Złapane: Paras
Riley
Wbiłeś w nowe miejsce, ale tu jak na razie pustka.
Złapane: Beedrill




Odpis do 22.30

Mały stworek mnie zainteresował. -Mały nic ci nie jest ? - Powiedziałem do niego sprawdzając go dokładnie. Po chwili wyjąłem pokedex i zeskanowałem go. -Chyba wszystko z tobą dobrze. Mam nadzieję, że cię nie przestraszyłem mam na imię Kamol a to Mudkip. Może chcesz skosztować czegoś słodkiego ? Mam tu trochę miodu - Po tych słowach wziąłem na palec trochę słodkiego miodu i dałem pokemonowi aby go skosztował.

No dobra... to walczymy.
Matt wyciągnął z pokeballa Turtwiga.
-Dobra Turtwig. Najpierw mnie uwolnij Ostrym Liściem - powiedział. A gdy się uwolnił, zaczęła się walka.
-Zaatakuj Spinaraka Ostrym Liściem, następnie Gryzienie! - wydał pokemonowi polecenie.

- Widzę, że Ci smakuje. Co powiesz na niesamowite przygody. Masę atrakcji, brak nudy oraz jedzenie o każdej porze dnia i nocy? Dodatkowo jestem w stanie zagwarantować Ci prawdziwą rodzinną atmosferę oraz imponująca ścieżkę rozwoju. Co Ty na to? - wysypał trochę karmy na dłoń i wyciągnął ją w stronę trawiastego pokemona.
- Wystarczy tylko, że dotkniesz tą kulkę. - pokazał specjalnego balla, którego otrzymał od organizatorów.
- Wybór należy do Ciebie.

No nie może być, żeby niczego nie było w miejscu o dosyć intrygującej nazwie. Musze się spiąć i zacząć szukać dookoła, co robię i z największą dokładnością sprawdzam każdy zakamarek tego miejsca.

Najpierw znalazłem sobie kij, którym mogłem badać teren przed sobą, a potem założyłem Charmandera na ramię. Ruszyłem potem ostrożnie przez bagna, starałem się znaleźć jakieś w miarę suche i nasłonecznione miejsce... Tam chciałem zrobić sobie kolejny przyczółek.