Wszystko gra i trąbi jak zespół kombi, więc pozostało zasiąść do wieczerzy. Najmłodszy ma czytać biblię, ale tę zeżarły mole wiec ciul z tym punktem programu, wpierdalamy cośmy napichcili ! A sorry, zapomniałem o czymś. Najpierw przełamać się opłatkiem. Biorę opłatek i podchodzę do każdego składać życzenia.
- Acinoma, zdrowia szczęścia pomarańczy, niech ci Matt nago tańczy.
Przełamałem sie z nią opłatkiem, ucałowałem tam gdzie trzeba i poszedłem dalej. Do reszty dałęm uniwersalną formułem i połamałem sie z nimi opłatkiem.
- Zdrowia szczęścia i jeszcze raz pieniędzy, abyście mieli co przepić w kasynie :3

No, więc Matt w ostatniej chwili zaniósł na stół wigilijny jajecznicę. Koniecznie! Święta bez jajecznicy to przecież nie święta! Matt zasiadł przy stolę. Teoretycznie wigilię powinno zacząć się od czytania pisma świętego, ale to chyba jakimś cudem znalazło się w jajecznicy, więc raczej średnio wyjdzie.
-No więc życzę wam Wesołych Świąt, Szczęśliwego Nowego Roku i smacznego jajka - rzekł, wskazując na swoją wyborną jajecznicę. W końcu usiadł i zaczął jeść, coby mu wszystkiego nie wpierdzielili.

No to razem z resztą trenerów usiadłem do stołu. Podzieliliśmy się opłatkiem i wyszedłem z inicjatywa, żeby jeszcze przed jedzeniem zaśpiewać kolędę. Jako iż angielski mnie prześladuje, to postanowiłem zaśpiewać kolędę "Dzisiaj w Betlejem" po polsku i "Cichą Noc" w wersji angielskiej, aby wprowadzić nastrój trochę międzynarodowy aby połączyć się z innymi w świętowaniu. Po odśpiewaniu kolęd również zaproponowanych przez resztę trenerów zasiadłem przy stole i byłem ciekaw jak wyszły moje potrawy i potrawy Samaela na tę dzisiejszą kolacje. Nalałem sobie Coli, która standardowo musi być na wigilii po czym chapnąłem rybę po grecku i zacząłem jeść.

No to pierwsze co, to biorę opłatek i znacząco patrzę się na wszystkich. Może nie jestem zbyt religijna, poprawka, jestem wręcz antyreligijna, ale tradycja to tradycja. Opłatek może być, to Pismo Święte na stole mnie bardziej parzy w oczy XD
Podchodzę sobie do różnych ludzi i zaczynam im życzyć Wesołych Świąt, dużo Pokemonów, nawet tych legendarnych, wspaniałych przygód, udanych polowań, wygranych walk, ciąży, dużej rodziny, dużo alko, mniej kaców, dobrych dilerów, mniej skanowania krzaków, dużo gender i w ogóle zdrowia, szczęścia pomarańczy! Po wszystkim siadam do stołu i patrzę piorunującym wzrokiem na tych, co już zaczęli żreć, tak po prostu. A ja tu miła próbuję być :c

Zajął miejsce obok Castiela. Następnie spojrzałem na pozostałych trenerów. Na każdej twarzy panował błogi uśmiech. Przez ten krótki czas część z nich bardzo się zgrała przez wspólne pokoje oraz zadania.
- Nie jestem dobry w składaniu życzeń, ale spróbuję. - odchrząknął, chwilę pomyślał, a następnie zaczął swój monolog.
- Zdrowia, szczęścia, pomyślności, spełnienia najskrytszych marzeń, jedzenia, prezentów, zdolnych pokemonów i ogólnie wszystkiego dobrego. - powiedział, a następnie usiadł i czekał na reakcje innych.

Teraz Shi wedle zwyczaju sięgnął po opłatek, którego miał nadzieję nikt nie zapomniał przygotować. I w ten sposób krótkimi życzeniami postanowił podzielić się z każdym, dzieląc przy tym swój cienki chlebek, z którymś z trenerów, bądź trenerek w razie gdyby takiego w ręku nie posiadali.
- Zdrówka, szczęścia, spełnienia marzeń i wesołych świąt - Tak mniej więcej brzmiała kwestia w wykonaniu białowłosego nim ten przystąpił do spożywania posiłku. Jego survivalowe dania, które jadł czasami w swoim igloo z pewnością nie będą smakować jak ten stół. Podszedł do niego ponownie, po czym ostrzegł wszystkich:
- Uważajcie na moją rybę. - Mógł tego nie czynić, ale z uprzejmości ostrzegł, bo w końcu tak jak napomniał, w kulinarnej sztuce nie czuł się zbyt dobrze, co mogło doprowadzić do skutku ubocznego spożywania jego dań.

Corman zasiadł na jednym z wolnych miejsc, ustawionych z brzegu stołu. Uznał, że tam będzie się czuł dość komfortowo. Kiedy tylko usiadł, rozejrzał się po trenerach i po tym, co znalazło się na stole. Dwanaście smakowicie wyglądających potraw. No, może z wyjątkiem chleba, ale jak mus, to mus.
Czekał cierpliwie, aż ktoś rozpocznie tradycyjną modlitwę świąteczną, przed rozpoczęciem wieczerzy. Nie musiał długo czekać, bowiem znalazł się chętny do tej roboty. Corman nie chciał tego robić, jego talent wokalny pozostawia bowiem wiele do życzenia.
Po skończonej modlitwie przyszedł jednak czas na złożenie sobie życzeń i podzielenie się opłatkiem. Postanowił podejść do każdego z osobna i podzielić się częścią swego opłatka, wygłaszając standardową formułkę z życzeniami.

- Wesołych Świąt, żeby Twoje marzenia się spełniły, aby Twój Pokemon i Ty byliście zdrowi i góry prezentów!

Po złożeniu życzeń przyszedł czas na skosztowanie pysznego, wigilijnego jedzenia. Na stole znajdowało się dwanaście potraw, w tym barszcz, uszka, chleb, opłatek, herbata, ryba po grecku, makowiec, śledź. Do tego doszedł także napój powszechnie znany jako Coca-Cola, jajecznica, pierniki oraz gyros. Przyglądając się tym daniom Corman wiedział, iż ta wigilia będzie wyjątkowa... I to bardzo wyjątkowa.

- Wszystkim życzę smacznego!

Po czym zabrał się za jedzenie, zaczynając od skosztowania barszczu z uszkami, nalewając pół miseczki.

Dobra uprzejmości mam za sobą, czas w końcu jeść. Byłem piekielnie głodny wiec na szybkiego zjadłem uszka i popiłem barszczem, a potem już poleciało. Wpieprzyłem wszystkiego po trochu na talerz i wcinałem aż mi się uszy trzęsły. Po jedzeniu, o ile się nie zatruję, to śpiewam kolędy. Właściwie to próbuję, bo śpiewem tego nazwać nie można.

Roxie dołączyła do całej reszty trenerów na samym końcu. Tak jak każdy podzieliła się opłatkiem i złożyła życzenia. Atmosfera jaka panowała w pomieszczeniu była nie do opisania. Przypominała jej bardzo tą z jej domu. Może potrawy nie te same, ale to nic. Zajęła wolne miejsce i tak jak wszyscy zaczęła jeść.

Odbębniwszy tradycyjną czynność, wstał jeszcze raz od stołu, nagłośniając muzykę wypływającą melodyjnie z magnetofonu. Nagłośnił i puścił utwór Elvis Presley - Merry Christmas. Miał nadzieję, że nie pomylił tytułu, a uczynił to iście z szacunku dla tego człowieka i jednocześnie wspaniałego wykonawcy.
- Wesołych świąt. - Powtórzył niczym papuga, ale szczerze powiedziawszy wymagała tego atmosfera. Spojrzał oględnie na choinkę i prezenty, które tam poustawiał.
- Mam nadzieję, że byłem grzeczny i coś dostanę. - Powiedział sobie w głębi duszy, nie przejmując się, że istota zwana Świętym Mikołajem może słyszeć jego myśli. W nich zaś nie było krzty pychy. Po puszczeniu ulubionej, świątecznej muzyki, powrócił do stołu i w końcu przy nim zasiadł.

Obudziłem się, jak zwykle ostatni. Tia, zaspałem. Toaleta, i takie tam, ubrałem się i byłem gotów do zejścia na dół, gdyż w części pokojów sypialnych nikogo już nie było. Codzienny standard. Więc zszedłem. Jak się szybko okazało reszta ogarnęła dosłownie WSZYSTKO co świąteczne: przystrojenie choinki, naszykowanie prezentów, stołu i oczywiście kolacji wigilijnej. - Witajcie, Wesołych Świąt - przywitałem się ze wszystkimi, z lekko zaspanymi oczyma. Chwyciłem jeden z opłatków, by przyszykować się do składania życzeń no i czekałem. Może ktoś chciałby mi złożyć życzenia?

Przy stole przyśpiewuję sobie kolędy i inne last christmasy, nakładając jedzonko. Dużo pierożków, rybę, gyrosa i trochę jajecznicy. Bardzo świąteczny zestaw, aż z daleka czuć tę wigilijną atmosferę! Zaczynam jeść, popijając barszczykiem, a gdy mi się skończy, to i coca colą. Trochę brakuje mi tu sałatki ziemniaczanej, no ale już trudno. Gdy napełnię swój brzuszek pyszną kolacyjką, zaczynam sobie nakładać deser. Moje własne pierniczki i makowiec. W ogóle to wcześnie zaczęliśmy KOLACJĘ, ale co ja tam wiem o Wigilii :v

Szaman zauważył, że inni już postanowili się poczęstować jedzeniem kucharzy. Wabik błyskawicznie zgarnął miskę z gyrosem i nałożył sobie sporo tej sałatki na talerz. Następnie zaczął jeść. Danie było idealnie doprawione i trafiało w jego gust. Najchętniej Wabik zjadłby cały półmisek tej sałatki, ale musiał zostawić coś dla innych. W końcu to są święta i należy się dzielić. Następnie spróbował jajecznicy, jednak ta już mu trochę mniej smakowała. Wszystko popił cocacolą. Potem wraz z innymi zaczął śpiewać.

Kiedy tylko skończył z barszczem, zabrał się za kolejne dania. Potrawy były niesamowite, doprawdy, smakowały wybornie. Trener, który już drugi raz wychwalał kucharzy dzisiejszej wigilii nie mylił się.
Kolejną kombinacją smakową były śledzie z chlebem, następnie kosztował każdej potrawy po kolei, chcąc napawać się unikalnym i wyrazistym smakiem każdego poszczególnego dania. Kiedy jednak doszedł do piernika, był zmuszony zjeść tylko jednego. Drex nienawidził pierników za swój smak i zapach, nieważne w jakiej postaci by nie zostały podane.
Mimo tego, iż nie smakował mu wyrób Acinomy, zabrał się za opróżnianie szklanki Coca-Coli, która pozwoliła mu wrócić do zajadania się kolejnym daniem - gyrosem Samael'a.

Oak postanowił zaryzykować, a co. Uwaga, postanowił zjeść swoje dania, w tym pokemony-ryby, które przygotował. Ale znowuż Bóg wie z czego zrobił ten cały farsz?
- Niech chroni mnie niebiańska aura i uchroni od śmierci. - Powiedział w iście średniowiecznym czy może fanatycznym, religijnym stylu z jakiegoś słabego fantasy, by po skosztowaniu i skończeniu jedzenia zupy, nałożyć na swój wigilijny talerz rybki, które przyrządził w "mikusiowym" piekarniku.
- Dasz radę Shi! Od twoich survivalowych dań jeszcze nikt nie umarł, w tym ty sam. - Powiedział sobie dla otuchy, po czym zaczął kosztować w kulturalnym stylu - kawałek po kawałeczku, odrzucając ości i inne niejadalne narządy.
- Smacznego, smacznego. - Powiedział z półpełnymi ustami, w razie gdy ktoś będzie mu życzył czegoś podobnego.

A więc zasiadłem do stołu, złapałem za opłatek i zacząłem składać życzenia. Życzyłem innym wielu pokemonów, dużo pieniędzy, spełnienia marzeń i wielu innych rzeczy, a za każdym raze3m dodawałem po cichu "i mało pociągającej krwi". W tle leciały piękne kolędy, które to puszczała moje MP-3. Po złożeniu życzeń nastał czas na przeczytanie fragmentu na rodzeniu się pana w stajence, ale chyba nikt zbytnio się tym nie przejął poza mną. Zawsze kiedy słyszałem, lub czytałem ten fragment targały mną emocje. W końcu mogłem sam skosztować dóbr, które przecież sam szykowałem. Najbardziej smakował mi karp, zresztą była to moja ulubiona ryba. Według tradycji skosztowałem każdej potrawy, chociaż jednym kęsem. Sączyłem też słodkie wino, które było niezmiernie pysznym dodatkiem do całej kolacji. Dawno już nie przeżyłem takiego czasu, zdecydowanie od zbyt dawna żyłem w samotności, jednak wciąż coś nie-pozwalało mi się wewnętrznie przełamać. Postanowiłem jednak ten jeden dzień w roku nie przejmować się tym, co było kiedyś, a myśleć o tym, co jest teraz. W czasie posiłku rozmawiałem z towarzyszami, śmialiśmy się razem i śpiewaliśmy kolędy. To było piękne. Wesołych Świąt

(Sorki, że tylko jeden post, ale byłem w kościele i sprzedawałem opłatki xD)

Jako, że każdy miał mnie w głębokim poszanowaniu, Jazon też, to sam wszamałem swój opłatek, życząc sobie wszystkiego najlepszego w święta i w następnym nowym roku. Następnie nalałem sobie 3/4 kryształowej szklanki Coca-Coli i zasiadłem do kolacji wigilijnej, delektując się smakiem każdej z wytworzonych kompozycji smakowych jakie były na stole. Wesołych Świąt.

Białowłosy mężczyzna już skończył posiłek i o dziwo przeżył, choć nigdy nic nie wiadomo, co ewentualnie może ziścić się później w postaci problemów gastrycznych. Na razie się tym nie przejmował i postanowił wyciągnąć coś "spod lady", mianowicie grzańca z alkoholową nalewką, którego zawinął z Chatki, kiedy nikt nie patrzył i nikomu o tym nie mówił. Rzucił na stół słowem:
- Komu polać? - Zapytał, wiedząc, że alkohol jak alkohol to w zasadzie nie był alkohol, a potraktować można było ów naczynie jako zwyczajną potrawę wigilijną i też by po prostu mieć czym popić. Odłożył i wzrokiem szukał Pana M, gestami zapraszając go do wigilijnego stołu, by z nimi trochę posiedział i pogadał, opowiadając o swoim nietypowym zawodzie sezonowym.

Roxie siedziała i przyglądała się jak wszyscy dobrze się bawią, zresztą ona też. Tak jak wszyscy jadła, śpiewała i świetnie się bawiła.

O jak Matt kochał świąteczne żarcie. To coś wręcz niepojętego. Nie ma wigilii, żeby Matt nie ruszył każdej potrawy. A zwłaszcza barszczu. Barszcz. Taki. Pyszne. Mniejsze jednak o to. Pisma Świętego się nieoczekiwanie pozbyli, wiec można wreszcie obchodzić tradycję po świecku, niekoniecznie religijnie
-Ej! Zabrał ktoś wódkę na powigilijną pasterkę?! - zapytał. Tak go nagle naszło. Bo jednak w okolicach Świąt można znaleźć przynajmniej dwie okazje na melo. Jest pasterka, jest trzecie święto. Jak się bawić to się bawić! I tu pojawił się Shi!
-Lej Panie!

Shi polał komu chciał, a przede wszystkim temu kto chciał, ten dostał. Dla rozluźnienia atmosfery powiedział do Mikołaja:
- Panie M, a pan co zazwyczaj na Sylwestra robi? - Zapytał, zawsze go to ciekawiło, w końcu święty też wino pije. Następnie, w razie gdyby ów grubego pana nie było, zapytał siedzących przy stole:
- A wy jak myślicie? Co on robi? Śpi? - Następnie odwrócił wzrok, właściwie odwrócił głowę i spojrzał w okno czy tam niebo, aby dojrzeć jakiś pięknych gwiazd oraz, które zwiastowały narodziny, kiedyś, Jezusa. Wpatrywał się tak chwilę, bo wydawało mu się to potrzebne do swego rodzaju wyciszenia się i wsłuchania w kolędową melodię.

Mikołaj zostawił wam prezenty pod choinką. Brał pod uwagę wszystko co zrobiliście, ile czasu poświęciliście na wszystkie części, a w szczególności na tę ostatnią i zostawił pod choinką prezenty:

Acinoma:
+Friendball
+2 dowolne naklejki

Martixelix:
+Snorunt, którego wczoraj wyciągnąłeś z prezentu

Castiel:
+Ultraball
+2 dowolne naklejki

Wabik:
+Seaking za zwycięstwo łowiska
i będzie miał trzeci atak za ciekawy rysunek i inne podejście niż inni zajął w rysowaniu trzecie miejsce

Samael:
+Sneasel, którego wyciągnąłeś wczoraj z prezentu

Shi:
+Friendball

Jazon:
+jajko Stantlera

Raven:
+Friendball

Roxie:
+ewolucja Fennekina w Braixena
+Miotacz Płomieni
+5 dowolnych naklejek wszystko za zwycięstwo w pokazach

Dziomek:
+wędka

Geralt:
+Pokeball

Ming:
+niby wygrała konkurs plastyczny, ale nie była na najważniejszej części więc Ciosy Furii u Piplupa

Riley:
+był drugi w rysowaniu więc Niski Strzał u Froakiego

Matt:
+Fastball
+może zjeść ile chce

Cedric:
+Friendball
+3 dowolne naklejki