Przechadzałem się spokojnie gdy nagle usłyszałem zamieszanie w pobliskich krzakach. Znając nasz piękny kraj, postanowiłem po cichu wywołać jednego z moich towarzyszy, aby mnie bronił. Tak też mu nakazałem. Masquerain wylazł z balla i wspólnie zobaczyliśmy co kryje się w krzakach. Zachowaliśmy szczególną ostrożność.

- Magcargo, wybieram Cię! Ogrzej mnie trochę swoim ciałem...
Dalej twardo brnę dalej.

Północ:
Nie wiedzieliście co o tym wszystkim myśleć, ta pogoda jest dziwna. Teraz kiedy Aure wypuścił swojego pokemona aby go ogrzała, to śnieg przestał padać a zapadła tajemnicza mgła. Nic teraz nie widzicie, ale zakładacie że za chwilę znów zmieni się pogoda . . .

Południe:
Sponge wraz z bodygardem zajrzeli ostrożnie za krzaki. Tam ich wzrok wyśledził jakąś parkę niestrudzenie pracującą nad wzrostem demograficznym w regionie Joho. Kiedy Sponge tak obserwował z zapartym tchem, to jego pokemon go szturchnął w bok z wyrazem twarzy " Sponge ty zboczku".

Kolejka:
Dziomek
RicoChat
Sponge
Aureliusz

Jest przysłowie że "W marcu jak w garncu", ale nigdy tego aż tak wyraźnie nie zaobserwowałem. Teraz, gdy prawie nic nie widziałem, musiałem mieć kogoś do ochrony, więc wywołałem Magnetona, aby czujnie obserwował okolicę i oświetlał swą elektrycznością drogę, bo nie chciałem w takich warunkach zgubić ścieżki. Szedłem tuż za Magnetonem i co chwilę pytałem go czy wyczuwa jakieś istoty, poza tymi co idą z nami. Miałem nadzieję że Magneton wyczuje elektryczność i magnetyzm wszystkiego co żywe, bo nawet ludzie maja swoje niewielkie pole magnetyczne i w biciu serca bierze udział niewielka dawka elektryczności.

Słońce, deszcz, snieg, mgła.... pogoda nie zmienia się od tak. Pokemon który zmienia się w zalezności od pogody to Castform, a jeżeli tak to znaczy, że nie idziemy w dobrym kierunku. Mimo wszystko idę z resztą, a w razie niebezpieczeństwa wypuszczam totodile do pomocy.

-Ups... Pomyślał Sponge po czym szybciutko zakrył krzaki, bowiem nie chciał przeszkadzać w tak bardzo pasjonującym zajęciu. Popatrzył na pokemona, wskazał mu, że należy iść dalej i tak też zrobili. Piękna pogoda, tak też ludzie mają różne pomysły jak z niej korzystać. Wznowił poszukiwania pokemona, uważnie się rozglądając.

Schowałem pokemona.
- Co tu się do członka wafla wyprawia?! Ktoś się bawi w Boga? Nidoqueen, wychodź! Użyj słowojego czułego słuchu by wyszukać potencjalne zagrożenia a potem je zniszcz.

Północ:
Wkurzyliście się i postanowiliście zainwestować w ochronę. Kiedy wasze pokemony były już na zewnątrz mgła się rozrzedziła i uderzył w was potężny wicher rzucając na glebę. Po chwili wiatr zaczął wokół was krążyć aż w końcu staliście w oku cyklonu, wtedy dało się słyszeć gromki śmiech. Jakiś gościu stał na pieńku przed wami śmiejąc się jak głupi, miał na sobie fartuch i dzierżył jakieś dziwne urządzenie w rękach.
- I jak wam się podoba moja "pogodynka" ? To efekt moich długoletnich badań nad pogodą ! Teraz dzięki temu zawładnę całym światem ! MUAHAHAHAHAHAHA

Południe:
Kiedy Sponge naoglądał się już relacji damsko-meskich ruszył dalej. Po jakimś czasie dobiegł go jakiś kobiecy krzyk. Chłopak szybko ustalił iż idąc dalej tą drogą pozna tego przyczynę, ale czy zdąży na czas ?

Kolejka:
Dziomek
RicoChat
Sponge
Aureliusz

Gość ewidentnie mnie wnerwiał i bardzo mnie podkusiło by popieścić go którymś z elektrycznych ataków Magnetona, ale postanowiłem jeszcze przez chwilę zachować spokój i powiedziałem do gościa.
-Facet, czy cię poje... że spieprzasz nam spacer w taki piękny dzień?
Po czym szepnąłem do Magnetona-
-Jak tylko spróbuje nacisnąć to swoje urządzonko to telepnij go wyładowaniem. Nie będzie się fujara zabawiał naszym kosztem.
Czekałem na reakcję gościa, przy okazji rozejrzałem się też czy nie ma wsparcia w postaci jakichś osiłków lub pokemonów, które mogą być ukryte w krzakach.

Oko cyklonu? pięknie. Ani ja, ani toto nic z tym na razie nie zrobimy, szukam sposobu na wyjscie z tej wichury, a następnie nakopać temu debilowi.

Spokojnie podążam, szukając pokemonów i naglę bęc. Słyszę kobiecy krzyk, a za nim mogło kryć się wszystko. -Biegiem Altair! Ruszył pędem za odgłosami, chciał jak najprędzej znaleźć źródło krzyku.

- Queen, atakuj Mocą Ziemi w tego gościa!

Północ:
Walka ze spaczonym geniuszem się rozpoczęła. Aure kazał użyć mocy ziemi i trochę zatrzęsło, ale szczelina chybiła celu. Psychopata odpowiedział poziomym tornadem które porwało Aureliusza i jego pokemona wprost do cyklonu. Biedaczyska obudziły się później z potwornymi bólami głowy w centrum pokemonów, to dla nich koniec polowania. Na to Dziomekowy pokemon odpowiedział wyładowaniem, ale przed psychopatą nagle zamarzła wilgoć w powietrzu, tworząc ścianę lodu, która pochłonęła uderzenie po czym się rozleciała. Zaczynacie panikować.

Południe:
Pobiegłeś dalej drogą i dorwała cię jakaś dziewczyna pokazując przed siebie i krzycząc "Zboczeniec !"
Poparzyłeś we wskazanym kierunku, a tam biegł jakiś facet w długim płaszczu. Po chwili zatrzymał się przed jakąś dziewczyną i szeroko rozdziawił płaszcz ukazując cenzurowane przymioty, a kobieta krzyknęła jak ta przed chwilą. Widać wiosna działa nawet na zboczeńców.

Kolejka:
Dziomek
RicoChat
Sponge

-Magneton,jak tylko znowu coś spróbuje wykombinować to przebij się iskrą przez lód i walnij faceta z bliska wyładowaniem! Tylko nie rozpierdziel mu maszynki, bo może się opamięta, jak go prąd popieści!-krzyknąłem odprowadzając wzrokiem odlatującego Aure. Jak na Aviatora przystało, leciał całkiem ładnie.Następnie głośno krzyknąłem do faceta.
-Skoro chcesz władać światem, to może potrzebujesz pomocnika? Jeśli przestaniemy ze sobą walczyć, to cały świat będzie twój, a ja będę mógł pomagać ci w tłumieniu ewentualnych rebelii w miejscach, w których akurat ciebie nie będzie.-chciałem nieco uspokoić faceta, na wypadek, gdyby szaleństwo ogarnęło go tylko na chwilę. Świadomie użyłem słowa pomocnik, by nie pomyślał, że będę mu zagrażał.

POpatrzyłem na towarzysza i walnąłem facepalma. Kolo nie tylko chce się poddac ale i służyc jakiemus złamasowi? mówię pod nosem:
-Żeś mnie teraz wkurzył. Totodile, użyj furii by dostać się jak najszybciej do tego debila z maszynką i wgryź mu się w rękę! - Panikując zacząłem się oglądać, czy nie ma czegoś czego mógłbym użyć do pozbycia się debila. najlepiej, jakby nagle pojawiło się coś, lub ktoś kto zniszczy wariata.

-Masquerain użyj porywu wiatru! Odepchnij przeciwnika od tej kobiety! A następnie zlinczuj go za karę powietrznym cięciem. W tym samym czasie Sponge ochronił kobietę, zasłaniając ją własnym ciałem. -Wszystko dobrze?

Północ:
Dziomek zagadał geniusza zła a Rico zaatakował. Zaskoczony psorek zaczął się szarpać z pokemonem, a sam trener podniósł kamień i rzucił mu w głowę. Podczas całego zamieszania maszyna spadła i potrzaskała się a efekty pogodowe zniknęły.
- Cholera ! Zaraz się zemszczę ! - I pobiegł w krzaki po czym dao się słyszeć hałas zamykanych drzwi, a przed tym piski pokemonów z sierotka jego laboratorium.

Południe:
Sponge zneutralizował zboczeńca, po czym przybiegła oficer Jeny go aresztować. Trener dostał nagrode pieniężną od miasta i został zaproszony przez ocalona kobietę na kolację, a może i coś więcej, któż to wie ^^ Tak czy siak to dla niego koniec polowania.

Kolejka:
Dziomek
RicoChet

Czym prędzej rzuciłem się za gościem i kazałem Magnetonowi wyłamać drzwi za pomocą Iskry. W środku były biedne pokemony, na których pewnie przeprowadzał swe eksperymenty. Tak być nie może. Biegnąc za Magnetonem krzyknąłem wyjaśniając do Rico, że nie miałem zamiaru się do niego przyłączyć, tylko chciałem odciągnąć jego uwagę na inny tor myślowy niż walka. Biegnąc złapałem jakiś kamień leżący na ziemi, by osobiście narobić szaleńcowi kilka guzów. Nie mam litości dla osób, którzy nie szanują pokemonów, a tych którzy je więżą dla przeprowadzania eksperymentów na nich, może spotkać tylko jedna kara.

-Dobra, dobra, teraz mamy poważniejsze problemy. -Kiedy pok, towarzysza się przebije do środka ruszam do budynku za nim. Następnie szybko oglądam pomieszczenie. Przecież jak ja dorwę tego idiotę, to tak będę mu kości miażdżył, że jego krzyk będzie słychać w Kansas.

Drzwi nie opierały się wam zbyt długo i nie mieliście kłopotów z dogonieniem szaleńca. pobiliście i związaliście drania po czym przyjechała oficer Jeny i wam podziękowała. Odnaleziono tutaj pomieszczenie pełne klatek pokemonów. Część trafiła do swoich właścicieli, część wróciła do lasu. Ostał się tylko jeden zagubiony pokemon, co z nim zrobicie ?

Kolejka:
Dziomek
RicoChet

Pokusiło mnie by rzucić Mastera i byłoby po problemie, ale uznałem że najlepiej byłoby, gdyby pokemon sobie sam wybrał z kim chce pójść. Położyłem pustego pokeballa przed pokemonem i wyjaśniłem mu, że jak wejdzie do tego balla, to pójdzie ze mną i będzie mógł razem ze mną zwiedzać świat. Spojrzałem na Rico, kontrolując jego zachowanie. Jeśli spróbuje od razu złapać poka, to zamierzałem go powstrzymać przy pomocy Magnetona. Pokemon był więziony, więc niech sam dokona wyboru w pierwszych godzinach wolności.

-Wiesz co? - skierowałem swe słowa do pokemona- prawda jest taka, że świat jest pełen takich chorych ludzi jak ten który cię więził. Nie można pozwolić, by takie zachowania miały miejsce. Dlatego właśnie potrzebuje twojej pomocy. jeżeli chcesz możesz iść do kolegi, możesz iść do lasu, możesz zrobić co chcesz, ale przez to świat nie stanie się lepszy. Dołącz do mnie, a ten świat stanie się choć trochę lepszy. - daję mu pustego balla

Lepszą gadkę miał Rico i dlatego pokemon, nie bez wahania, wszedł do jego pokeballa. Tak oto kończy się wasze polowanie.

Dziomek: 8zł + 1PF
RicoChet: 6zł - pokeball + pokemon
Sponge: 12zł
Aureliusz: 5zł

Pisk(Growl) 5.



Kiedy rano wyszedłem z domu, zachmurzone niebo zwiastowało już to co nadejść musi…. Trening pisku (czy tam warczenia, whatever). Przyszedłem na polanę, razem z kricketot by nauczyć ją ruchu, który zmieni nasze życia na zawsze. Tym razem postanowiłem, być twardy i nie poddawać się łatwo i wytrzymałem całe …. 20 min. Agahgahaghaghgah….. Do obiadu jakoś przeżyłem. Mimo wszystko ćwiczyliśmy i to się liczy.

Pisk(Growl) 6.



Kolejny dzień, kolejny trening. Tym razem tak miałem wywalone, że nawet moje uszy nie wiele pracowały. Podczas nauki pisku/warczenia (wikinezka ma wywalone) po prostu nie wiele myślałem. Kricketot piszczała, a ja patrzyłem na nią jak na namalowane wrota. Na pogodę nie zwracałem uwagi.