Roxie przybywa na polowanie

Przychodzę na polowanie.

Przywędrowałem na teren wysypiska wraz z moim towarzyszem Totodilem. Jedyną rzeczą, która rzucała się w oczy, a właściwie w nos, to panujący tutaj smród. Zastanowiłem się przez chwilę, czy naprawdę chcę tutaj być. Ale w sumie nie miałem nic ciekawszego do roboty, a myśl, że mogę złapać pokemona lub chociaż podszkolić Totodila w walce rozwiała moje wątpliwości.

Na Wysypisku Śmieci roznosił się okropny odór. Smród taki, że głowa mała. Ludzie tutaj najchętniej przestali by oddychać. Ale cóż - taki urok tego miejsca. Czworo śmiałków przybyło w te jakże nieprzyjazne tereny, by spróbować złapać nowego podopiecznego. Szliście sobie wysypiskiem, otaczały was olbrzymie góry śmieci, które zasłaniały wszelki widok. Ziemia pod waszymi stopami była bardzo grząska. Chyba nikt nie chciałby znaleźć się w takim miejscu. Słońce znikało powoli za horyzontem. Było widać coraz mniej. Zimny wiatr przyprawiał was o gęsią skórkę.
Doszliście do skrzyżowania, na środku którego w kółko, w jedną i w drugą stronę, chodził mężczyzna, który kompletnie nie pasował do tego otoczenia. Był młody, miał na sobie garnitur. Widać było, że jest czymś bardzo zdenerwowany. Cały czas spoglądał na zegarek na ręce. Widocznie was nie zauważył.
-Gdzie oni są, gdzie oni są? - zaczął pytać cicho, Bóg wie kogo.

Brak kolejki.
15 minut na odpis.

-Przepraszam, czy wie pan gdzie jest pokemon dzisiejszego ogłoszenia? Jesteśmy trenerami i próbujemy go znaleść.-Spytałem się mężczyzny.

Widząc zaniepokojonego mężczyznę ubranego w taki sposób, w takim miejscu coś we mnie drgnęło. Normalną rzeczą to nie jest, by jakiś biznesmen, czy inny człowiek sukcesu spacerował po wysypisku. Zauważyłem, że jeden ze śmiałków już do niego podszedł i zaczął rozmawiać, a że nie chciałem być gorszy to również powędrowałem w jego kierunku.
-Dzień dobry. Widzę, że jest pan odrobinkę zdenerwowany. Co się stało?

Roxie pomimo wielkiego smrodku wchodzi na teren wysypiska i pierwsze co widzi to mężczyznę który nie pasuje do tego otoczenia. Podchodzi do niego i pyta się:
-Co pan tutaj robi i kogo szuka?

Mężczyzna, gdy usłyszał wasze głosy, odetchnął z ogromną ulgą.
-Nareszcie. Myślałem, że nigdy nie przyjdziecie. Przepraszam za ubiór, ale za chwilę lecę na spotkanie kierowników wysypisk. Tak czy inaczej. Lucas O'Brian moje nazwisko. Jestem kierownikiem tego wysypiska. Od zawsze jedna część tego miejsca była przeznaczona do składowania odpadów chemicznych. Wiecie - pozostałości po lekcjach chemii w szkołach itp. - mówił jak katarynka - Ostatnio jednak pojawił się tutaj jakiś dziwny pokemon, który zaczął roznosić te chemikalia po całym wysypisku. Nie wiem czy są bezpieczne. Dlatego mam dla was dwa zadania. Pierwsze - postarajcie się znaleźć jakieś chemikalia i przynieść mi je. Zaniosę je do badań. Po drugie - pozbądźcie się tego szkodnika. Nie mogę ryzykować życia ludzi, którzy przychodzą tu trenować ze swoimi pokemonami. Tylko bądźcie ostrożni. Jak wspominałem - nie jestem pewien co to za chemikalia, nie wiem jak działają na człowieka - wyjaśnił i wziął głęboki oddech. Mówił za szybko... zdecydowanie za szybko.
Tak czy inaczej. Mieliście trzy drogi - prosto, w prawo i w lewo. Gdzie idziecie?

Idę w lewo.

Roxie idzie w prawo.

-Tak, tak. Pozostałości z lekcji chemii, a potem się okazuje, że to beczki z jakimiś toksycznymi odpadami i żółwie mutują. Nie ze mną te gierki panie O'Brian. Ale cóż. Dla dobra ogółu się poświęcę i przyniosę panu próbki. I tego pokemona. Może.- odpowiedziałem spokojnie na szybki i długi monolog pana Lucasa.
-Chodź Totodile. Ale uważaj na nogi. Bo jeszcze w coś wleziesz i ci trzecia urośnie.- powiedziałem kierując się na wprost.

Lewica (emequaza)
Szedłeś powoli przed siebie. Puki co nie działo się nic konkretnego. Poza tym, że zacząłeś czuć zapach podobny do tego na basenie. Z chwili na chwilę stawał się coraz bardziej wyraźny.

Centrum (Castiel, Ishimaru)
Szliście powoli przed siebie, nie działo się nic szczególnego. No może poza tym, że wokół waszych stóp zaczął pojawiać się dziwny, zielony dymek.

Prawica (Roxie)
Twoje kroki powoli skierowały cię w prawo. Niby nic się nie działo. W końcu jednak... usłyszałaś jakiś dziwny dźwięk między śmieciami z twojej lewej strony. Jakby delikatnie bulgotanie.

Idę dalej. Zastanawiał mnie jedynie ten zapach.

Roxie rozgląda się za jakimś kijem czy czymś podobnym, a potem podchodzi do miejsca, z którego dobywały się dziwne dźwięki i przy pomocy kija sprawdza co to takiego.

Spostrzegłszy dym unoszący się z powierzchni krzyknąłem, ale tylko odrobinę.
-Mówiłem, żebyś uważał Totodile. Czemu nic mi nie mówisz? Masz bliżej do ziemi, widzisz więcej.- wziąłem pokemona na ręce i zacząłem biec przed siebie.

Emequaza
Idziesz sobie dalej, a zapach staje się coraz wyraźniejszy. Po twojej prawej stronie zobaczyłeś tabliczkę. Był na niej piktogram, który ostrzegał przed radioaktywnością. Niżej napis "Nieupoważnionym wstęp wzbroniony". Idziesz?

Roxie
Znalazłaś jakiś stary kijek, którym powoli i delikatnie odgarnęłaś warstewkę śmieci. Pod nią zobaczyłaś... małego Trubbisha, który obserwował jak w probówce bulgocze jakaś substancja. Kiedy cię zobaczył, przestraszony wskoczył w śmieci i tyle go widziałaś. Rozlał przy tym ów bulgoczącą substancję. Pokemon uciekł, ale masz probówkę - może ci się do czegoś przydać. Kto wie?

Castiel, Ishimaru
Wzięcie Totodilea na ręce nie wiele dało. Z chwili na chwilę gęsta, zielonkawa mgła stawała się coraz większa. Nieoczekiwanie... obu zrobiło się dziwnie wesoło. Obaj powoli znikaliście i przestawaliście siebie widzieć. Jedyne co tak na prawdę teraz mogliście zaobserwować to otaczające was zielone opary i delikatne światełko w oddali. Co robicie?

Zasłoniłem pyszczek Totodila dłonią, aby ten nie wdychał tych dziwnych oparów. Kto wie co to może być.
-Mhm... Pozostałości po lekcjach chemii. Jasne panie O'Brian.- powiedziałem do siebie w myślach.
Zauważając światło w oddali postanowiłem pobiec jak najszybciej w jego kierunku. Gorzej już chyba nie będzie. Chociaż kto wie.

Roxie bierze próbówkę i chowie ją w woreczek, który akurat miał przy sobie, a potem wypuszcza Fennekina i każe mu ruszyć za pokemonem, który uciekł. Jeżeli to możliwe również rusza za stworzeniem.

Wypuszczam Mudkipa z pokeballa. Staram się znaleźć inną drogę. Jeśli mi się to nie uda idę do chemikalii.