I polecieliście w dół. Tak naprawdę nic by wam się nie stało, a dokładnie Szogunowi i Roxie, gdybyście na siebie nie wpadli w powietrzu... Odbiliście się od siebie przez co trafiliście w przeciwległe części tego zbiornika. Szogun ma wybity bark, Roxie złamany nos... Proponował bym ich opatrzyć albo kazać obstawiać tyły z lądu (daje podpowiedzi tylko przy tym wyzwaniu a i tak będą rzadko... Następnym razem zrobię też osobny temat do wyzwania). Samael za to z miejsca wpadł na Sharpedo, ten jednak jest dość potulny (lol... Losowałem mu stopień agresywności i wyszło jeden)i nic mu nie robi, a także nic sobie nie uszkodził. Reszta bezpiecznie ulokowana jest w wodzie. Rozpoczynacie poszukiwania, nie ma kolejki ale każdy ma po jednym odpisie. Daję czas do 14.00 na odpis.

-Cholera. oczywiście ja jak zwykle dotarłem połamany- Powiedziałem i zawezwałem Kadabrę i poprosiłem by osłaniała naszych a ja sam obserwowałem taflę wody. Być może coś ujrzę.

Jak miło, rekin jakiego mam hehe. Pokazuję mu żeby się ze mną wynurzył, a kiedy tak zrobi to zagaduję.
- Hej kolego mógłbym prosić cię o pomoc ? Gdzieś tutaj mi spadły takie kolorowe kule i nie mogę ich znaleźć, widziałeś może je gdzieś ? Głównie żółte, ale czerwone tez mogą być. - Staram się poka przekonać do współpracy bez naciskania.

No dobra. Więc czas na nura! Chłopak delikatnie otworzył oczy. Woda była strasznie mętna, mało co było przez nią widać. Chodziło mu aktualnie o znalezienie czerwonych kul. Mimo to żółtymi też nie pogardzi. Był czujny i ostrożny. Rozglądał się na tyle, na ile pozwalała mu ta woda.

Świetnie od razu złamałam sobie nos. No nic nurkować raczej z nim nie będę trzeba było by go opatrzyć, ale to za chwilę. Przechodzę do miejsca, w którym jest płycie tak, że mogę stać i wypuszczam Lucario. Potem razem z nim przeszukuje teren, w którym jest płycie w poszukiwaniu naszych kul lub kul przeciwnika.

No i wpadłem do wody. Na całe szczęście trafiłem tam bez żadnych zbędnych utrudnień. Teraz musiałem szukać kuli.
- Ruszaj Poliwrath!
Na całe szczęście miałem wodnego pokemona będącego świetnym pływakiem.
- Szukaj kul!
Po tych słowach zanurkowałem i zacząłem przeszukiwać dno. Pokemon robił to samo. Miałem nadzieję, że dość szybko uda mi się coś odnaleźć.

Szogun i Roxie rozpoczęli przeszukiwanie płycizny, obydwoje poturbowani. Nic nie znaleźli jak na razie... Mimo, że jest płytko to muł utrudnia zobaczenie kogoś bo wystarczy go poruszyć i widoczność spada.
Samael za to znalazł nowego przyjaciela... Sharpedo okazał się pokemonem o charakterze typowego psa i z chęcią ruszył na poszukiwanie kul co zaowocowało znalezieniem jednej żółtej. Pokemon też dał do zrozumienia, że wie gdzie jest druga ale sam tam nie popłynie... Ciekawe dla czego.
Crystal i Matt pływają jak na razie bez sukcesów...
Największego pecha, albo i szczęście miał Cedric, bo jego pokemon trafił na coś na dnie. To coś okazało się Gayrdosm, który z miejsca Wodnym Ogonem uderzył Polim a ten poleciał prosto na klif. Co ciekawe, widać, że w jednej dziurce od nosa ma żółtą kulę no i... Ma chrapkę by zeżreć pokemona Cedrica. Poli oberwał ale bez przesady. Czas do 15.10

Nie poddawałam się i szukałam dalej to samo robił mój Lucario

- O dzięki wielkie kolego. Mówisz że wiesz gdzie jest jeszcze jedna ? Oki chętnie z tobą popłynę to sprawdzić. - Dałem znać z brzegu Szogunowi aby nas ubezpieczał, po czym popłynąłem z poke rekinem, tak jak tego chciał.

No dobra. Jest impreza, są ofiary. Matt wypłynął na powierzchnię, żeby zaczerpnąć powietrza. Po chwili ponownie zanurkował, kierując się bliżej dna, na większe głębokości.

A więc zanosiło się na to, ze teraz będę miał naprawdę poważne kłopoty. Rywal nie wyglądał na zbytnio przyjaznego i miałem powody do tego by się zacząć martwić. Szczęściem w nieszczęściu okazało się to, że byłem na krok od kuli, musiałem tylko znaleźć sposób by ją zdobyć. Poliwrath miał poważnie ograniczone ciosy, więc nie wydawało mi się, żeby był on w stanie pokonać tego bydlaka. Jedyne co przyszło mi do głowy to spróbował go okiełznać.
- Poliwrath skup na sobie uwaga węża ostrzeliwując go bąbelkami!
Vlad zaczął okładać rywala bąbelkami odwracając jego uwagę, a ja zaś podpłynąłem do przeciwnika i szybko wgramoliłem się na jego grzbiet. Pokemon próbował mnie zrzucić, ale trzymałem się jak najmocniej potrafiłem, Vlad zaś stale go atakował. Gdy już wlazłem na sam grzbiet Gyaradosa powiedziałem.
- Teraz to ja będę twoim panem!
A po tym ugryzłem go w ucho.

Dla Szoguna i Roxie to nie był szczęśliwy dzień, dalej nic nie znaleźli.

Samael za to popłynął za rekinem... Okazało się, że faktycznie znalazł kulę, czerwoną. Problem był taki, że bawiło się nią kilka Squirtli a pilnował ich tata (albo mama)Blastoise. Nie ciekawie bym powiedział...

Matt odnalazł na dnie żółtą kulę, co ciekawe dostrzegł też to samo co Samael.

Crystal dostrzegła za to skrzynię... Taką stylizowaną na piratów z Karaibów. Podpłyniesz?

To się musiało źle skończyć... No i po poniekąd się skończyło. Poli oberwał po raz drugi, bo w końcu Gayardos przebił się przez bąbelki, a potem uderzył Akcją w przeciwnika. Okazało się jednak, że chyba nie posiada innych ataków co klasyfikuje go jako dość słabego przedstawiciela swojego gatunku. Wróćmy jednak do ugryzienia... Udało się, a Cedric bawi się wodne rodeo. Jeśli nie spadnie to może pokemon się zmęczy a on uzyska kulę i szanse na złapanie go, a jeśli spadnie to ma szanse na połamanie kości.

Ja to jednak mam pecha, ale i tak się nie poddam szukam dalej.

Mocno wtuliłem się w grzbiet pokemona próbując się na nim utrzymać.
- Nie puszczę cię! I ty i ta kula jesteście już moje!
Krzyczałem z trudem utrzymując się na grzbiecie pokemona.
- Poliwrath wpłyń pod wodę i chwyć go w okolicach ogona by nie mógł się aż tak szarpać, to powinno go jeszcze bardziej zmęczyć!
Miałem nadzieję, że wkrótce wąż przestanie się mi stawiać. Tak niewiele brakowało do szczęścia. Jeszcze tylko chwila!
- Starczy! Poddaj się!

Dopiero trzeba mieć pecha. Szukam dalej kul a Kadabra nadal osłania sojuszników.

Podpływam z Sharpedo do Blastoisa pytając czy możemy się tez pobawić ze Squirtlami tą piłką. Bawimy się chwilę po czym proponuję Squirtlą zabawę w berka zabierając kulę. Kiedy skończymy żegnamy się licząc że o kuli zapomną i w nogi.

SMS od Matta:

Podpływam do żółwi i próbuję je przekonać by mi oddały kulkę.
- Część Squirtle czy pozwolicie mi wziąć tą kulkę? Bardzo mi na niej zależy, może mogę wam jakoś pomóc?

Sam i Matt... Przyznacie, że ciężko mówić pod wodą? Też niezbyt inteligentnie jest podpływać do dorosłego Blastoisa... Dzikiego Blastoise. Rzucił się on na was, Sam miał tyle szczęścia, że przed Mega Ciosem osłonił go Shapedo (ten jest teraz nie zdolny do czegokolwiek... Przynjamnije w tej chwili. Opada spokojnie w stronę dna), a przed Wodną Bronią nic Matta nie obroniło. Wystrzelił z wody i padł na plażę niedaleko Roxie. A Squirtle zepsuły kulę... Nic z niej nie zostało.
Roxie za to znalazła czerwona kulę, to samo Crystal (przy okazji w skrzyni znalazłaś nóż ze stali nierdzewnej).
Szogun nic nie znalazł bo nie miał co...
Walka dobiegała końca, Gayardos kichnął i kula rozpadła się uderzając o klif... Pokemon jest zmęczony ale nie daje za wygraną.
- Macie ostatnie parę minut! Łapcie pokemony, wyciągajcie kule... Co chcecie. Za 10 minut chcę was widzieć na górze! To wyzwanie wygrywają Magikrapie.

Gyarados był już naprawdę mocno zmęczony. Nie pozostało mi już nic innego jak spróbować go pochwycić. Byłby on świetnym uzupełnieniem dla mojego zespołu.
- Vlad ostrzeliwuj go bąbelkami z całych sił!
Żabi pokemon niemalże bombardował węża, a ja zaś dzielnie trzymałem się na jego karku, gdy jednak już pokemon opadł z sił a czas dobiegał końca sięgnąłem po pokeball i uderzyłem nim w kark węża. Miałem nadzieję, że uda mi się go pochwycić. Po złapaniu pokemona wychodzę z wody.

Tak udało mi!
Krzyknęłam i wzięłam moją kule i pobiegłam na szczyt klifu razem z Lucaro. Licząc na to na górze również znajdę coś do opatrzenia nosa.

-Cholera - rzekł niezadowolony. Trzeba było inaczej to rozegrać. Aktualnie to nic już raczej z tego nie wyniknie. Razem z Venipede próbowali poszukać czegoś bliżej brzegu tak długo, aż skończy się dzisiejsze wyzwanie. Może jakiś pokemon, którego można by złapać? Jeśli nic nie znajdzie to po prostu wraca na górę.

Łapie Sharpedo do pokeballa po czym spierdzielam ile sił w nogach. Jak coś to zasłaniam się zwłokami Matta i pędzę na brzeg. Skoro spierdzielam to chyba mnie gonić nie będzie.