Właściwie port to zbyt wiele powiedziane... Dość spora kładka raczej, która grozi zawaleniem. To tutaj zaczynają wszyscy, ale wypływają pojedynczo... Woda jest mętna i jak nie trudno się domyślić, czają się w niej dość groźnie nastawione dla wszystkiego co żyje dzikie pokemony.

Po usłyszeniu wyzwania ruszyłem w stronę portu, aby zaszaleć nieco. Za mną idą gęsiego Halfi i Dziomek. Ta pierwsza ma Vaporeona, więc wodnego łapać nie musi, został Dziomek. Ja tez mam wodnego, więc chłopakowi pomogę. Na miejscu rozejrzeliśmy się nieco po czym weszliśmy do wody w strojach kąpielowych. Tam wypuściłem Sharpedo na mały rekonesans tutejszych wód, kiedy coś fajnego znajdzie ma dać znać mi, a ja Dziomkowi. Tymczasem Halfi błąka sie tutaj po plaży szukając skarbów, poków i może miłości swojego życia z korei.

Post za siebie, Dziomka i Halfi.

Po wędrówce z placu apelowego zaszliśmy do Portu aby szukać tu pokemonów wodnych potrzebnych do zadania. Cynthia zaczęła rozglądać się z powietrza, ja chodziłem po pomoście wypatrując w wodzie jakichś wodnych okazów. Miałem w pogotowiu pustego balla aby rzucić go w pokemona wodnego który się ujawni. Chciałem tylko przyjrzeć się na początku temu pokemonowi, jego nastawieniu do mnie i jego poziomie agresji. Jeśli nie jest zbyt agresywny to staram się go złapać.
Cyndaquill patrz uważnie. Obserwuj wodę i wypatruj stąd pokemonów wodnych. Ja sama zacznę wyglądać za pokemonami wodnymi. Nie koniecznie będące w wodzie. - powiedzia Crystal do swojego pokemona Volcano po czym sama zaczęła wypatrywać z brzegu wodnych pokemonów.
Szogun zaś wypuścił swojego Kadabrę i szuka pokemonów które miały pomóc nam w kolejnych etapach wyzwania które odbywa się dzisiaj.

Post za siebie, Crystal i Szoguna

Matt razem z Venipede pojawili się w Porcie... łapanie wodnych pokemonów - zapowiadało się ciekawie. Chłopak upewnił się, że ma ze sobą pokeballe.
-Venipede, szukaj jakichś wodnych pokemonów. Koniecznie ich potrzebujemy. - powiedział, uśmiechając się delikatnie. Razem z nim miała przyjść tutaj Sophie. Reszta drużyny szuka szczęścia w lesie. Matt trzymał za nich kciuki. Miał nadzieję, ze dobra passa ich nie opuściła i dzisiaj ponownie uda im się wygrać. Matt zaczął się rozglądać po wodzie w poszukiwaniu wodnych pokemonów.

Przyszłam tu, mając nadzieję, że uda mi się zdobyć pokemona typu wodnego. Podeszłam na skraj plaży i rozejrzałam się dookoła. Woda była smętna i jakaś taka pezymglona.. Taki smutny widok. Czy to wyspa wpłynęła na taki stan wody? Czemu tu jest tak pusto i smutno? Czy pokemony w takim otoczeniu mogą być szczęśliwe?
Nie wydawało mi się.
Moim celem jest nowy pokemon w dróżynie. Czas więc zacząć poszukiwania. Ale jak zacząć? Zanurzyć się w tej wodzie? Na razie ten pomysł wolę odłożyć na bok. Na pewno pokemony chętnie wychodzą z tej wody, by popatrzeć na słońce, podziwiajć las, słuchać jego szumu... Dać się ponieść tej muzyce tętniącego życiem miejsca.
Postanowiłam więc najpierw przejść się po brzegu, może znaleźć jakieś oczko wodne, chatkę, gdzie znajdę potrzebne do życia pod wodą kombinezony? Tu coś musi być, co nam pomoże.
Piasek posłusznie usuwał się spod moich stóp, by zaraz się osunąć.
-Tranquill, pokaż się,- szepnęłam, nie chcąc zakłucać tej naturalnej ciszy. Ptaszyna pojawiła się w srebrnym blasku i od razu podleciała do mnie;
-Moim zadaniem jest znalezienie nowego pokemona wodnego. Czy mógłbyś odwiedzić niebo i pomóc mi? Wskaż mi drogę.- poprosiłam, głaszcząc go po głowie.
On wznosi się lekko i zaczął taniec z wiatrem.
Wierzę w niego i liczę na udane połowy. Od tego zależy dobro drużyny. Więc muszę dać z siebie wszystko!

No i się zaczęło swobodne łowienie. Przedszkolanka, w tej roli Samael, rozdysponował zadania i po chwili się zaczęło. Jakiś pokemon z dużą siłą wyrzucił Sharpedo na brzeg... A potem podpłynął pod kładkę i rozmachem się przebił przewracają was. Pokemon okazał się znajomy, przynajmniej dla Samaela, to ten wredny Blastoise. Chyba chce uszkodzić któregoś z was...

Riley i jego gromadka (zaczynam sądzić, że mogę wywalić resztę Wibrek i raczej by wam to pomogło)ruszyli bardziej po plaży, wyminęli Halfii zaaferowaną muszelkami, co zaowocowało spotkaniem Shellosów, w dwóch wersjach kolorystycznych. Nie są zbyt agresywne... Właściwie to wcale nie są agresywne.

Matt się nieźle bawił widząc jak Blastoise miota drużyną przeciwną dopóki jakieś macki go nie zaczęły wciągać pod wodę. Aktualnie trzyma się jednej z desek i to jedyne co go teraz ratuje.

A Tarnquill, kal to samiczka, zaraz zaprzyjaźniła się z Wingullem... Teraz go skubana wabi swoimi wdziękami i tak sobie latają leniwie w powietrzu. Ona go trzyma na dystans jednak, nie chce by on sobie coś pomyślał, wieśniak jeden... Ptak chyba zrozumiał o co chodzi, postanowił dać prezent. Podleciał na pomost i zwymiotował trzy monety... No co? Samice lubią błyskotki.

odpis 21.30

Ale dupnie, żółwik przyszedł poszaleć. No nic to dla nas, skopię tą jego wredną skorupę. Kiedy już miałem mu wyjechać z baśki to Dziomek dał o sobie znać. Wypuścił Magnetona i kazał mu użyć elektrycznego szoku na najeźdźcy. Tymczasem ja miałem czas aby odwołać Sharpedo i wypuścić na plac boju Hauntera. Kiedy Blastois będzie zajęty Magnetonem to duch ma go zahipnotyzować po czym napierdzielać kulami cienia. Tymczasem Halfi dalej bawi się w poszukiwacza zaginionej arki.

Matt miał niezłą beekę z Blastoise, atakującego Samaela. Miał beekę... aż coś nie zaczęło zaciągać go pod wodę. Chwycił się przerażony deski.
-Hej, spokojnie. Może się jakoś dogadamy? Mam do ciebie interes - rzekł. Wiedział, że pokemony wokół wyspy niekoniecznie będą zadowolone z odwiedzin ludzi. Nie spodziewał się jednak, że będą aż tak agresywne. Z całej siły trzymał się deski. Może jednak nie będzie tak źle? Może jednak ten pokemon po prostu szuka przyjaciół? Jeśli jednak pokemon nie szuka przyjaźni, to Matt prosi Venipede o atak Parowalcem i Trującym Ogonem.

No i nasze poszukiwania mogły dobiec końca. Jednak Ja postanowiłem rozejrzeć się dalej. W razie czego staram się zapamiętać miejsce w którym znaleźliśmy wylegujące się Shelldery na rzecz szukania dalej.
- Cynthia rozglądaj się uważnie. Wyczaj jakiegoś pokemona wodnego, być może któryś ukrywa się w wodzie.
Wydałem instrukcje mojej pokemon po czym sam rozglądałem się za pokemonami wodnymi. Nie żebym miał coś do Shellderów. Sam mam jednego, ale chciałem spotkać pokemona który nie jest mi znany i którego będę mógł poznać.
Crystal w tym czasie stwierdziła, że może znaleźć coś innego więc postanowiła ominąć pokemony i iść w dalsze poszukiwania. Tak samo Szogun i jego Kadabra postanowili przejść obok leżących muszelek i szukać dalej.

Po wypuszczeniu ptaszyny, ta wzbiła się radośnie w powietrze, tańcząc z wiatrem. Te jej pląsy zwabiły innego ptaka, pięknego samca Wingulla. Ten ewidentnie zainteresował się moją kochaną ptaszyną, a ta lekko latała, wabiąc go wdźiękami. Ptak postanowił obdarować ją trzema złotymi, błyszczącymi w słońcu monetami. Podoszłam i zebrałam je, starając się nie myśląc, z kąd są, z pomostu wiedząc, że w przyszłości mi się przydadzą.
Skinęłam na Tranquilkę, by ta łagodnie spłynęła do mnie, na ziemie, jednocześnie by z nią zfrunął jej amat. Gdy znajdą się przy mnie, wdzięcznie mówię do wodnego ptaka;
-Bardzo ci dziękujemy, - skłoniłam się lekko do dumnego ptaka-I mam nadzieję, że przyjmiesz moją propozycję i pomożesz nam znaleźć  wodnego pokemona? Bardzo nam na tym zależy i byłybyśmy zobowiązane. ^^
Tranquilka siedziała mi na ramieniu, a ja pogłaskałam ją wesoło.
Miałam nadzieję, że mewa się zgodzi. Na pewno zna wielemiejsc skrytek pokemonów tutaj;
-Proszę, pomóż mojej ptaszynce.
Patrzę, jak na to zareaguje ptak. W ostateczności mam nadzieję, że on się do nas dołączy. Nie wiem, na czym będzie polegało dalcze zadanie... i jak silny pokemon będzie nam potrzebny.

Nim Samael zdążył wypuścić Hauntera, Blast odepchnął przeciwnika i uderzył w niego Wodnym Pulsem. To zabolało blaszaka... Nie dał się też złapać w Hipnozę, a po uderzeniu Kulą Cienie postanowił oddać przeciwnikowi z nawiązką Wodną Bronią. Jest wściekły...

Pokemon Matta rzucił się mu na ratunek  i wbił się w wodę aktywując ataki... Tym samym wciągnął go pod wodę... Po chwili wyszliście z wody, a Venipede w zębach trzymał dorodnego Octiliera, który po chwili zasilił drużynę Matta. Jego ataki to Bąbelkowi Promień, Owinięcie i Psychopromień.

Riley - Shellos =/= Shellder. Serio.
Idąc dalej nie natrafiliście na nic ciekawego.

Pokemon chętnie dołączył do drużyny Sophie, a jego ataki to Wodna Broń i Atak Skrzydłami.

Ci co złapali niech zbiorą się na Placu Apelowym.

On wkurzony ? A co ja i Dziomek mamy powiedzieć, nie no gdybym miał buzdygana to bym już gada za . . . no wpierdol spuścił. Tymczasem instruuję swojego pokemona, że ma zniknąć z pola widzenia przeciwnika (wniknąć w ziemię czy tam stać się niewidzialnym), po czym z zaskoczenia zaatakować go lizaniem i wpierdzielić ciosem cienia. Jak się puszka dziomka weźmie w garść to tez daje ile elektrownia ma na zbyciu elektrycznego szoku. A Halfi zbiera bratki, przebiśniegi czy tam inne dziewczęce zabawki.

Octillery? Całkiem przyjemny pokemon. Matt ucieszył się, że ta ośmiorniczka jednak zdecydowała się na współpracę. Matt wycofał oba pokemony do pokeballi i ruszył z uśmiechem na plac apelowy.

(Sorry nie doczytałem dobrze. Wszystko w biegu...)

No widzę, że dalsze poszukiwania niczego nam nie dały więc postanowiłem cofnąć się do miejsca na plaży na którym wylegiwały się Shellosy. Wcześniej wydawało mi się, że mogą być nie przydatne, ale teraz jak najbardziej mogą zasilić nasze szeregi. Cofnąłem ze sobą Gliscor i wróciłem na plażę Shellosów aby móc się im przyjrzeć. Były przyjaźnie nastawione więc może będą chciały pogadać i przyłączyć się. Takie delikatne stworzonka chyba będą skore do przyłączenia się. Jeśli tak to łapię sobie jednego takiego stworka. Staram się złapać tego niebieskiego.
Szogun postanowił tak jak ja, że cofa się ze swoim pokemonem na plażę z Shellosami aby tam zdobyć tego pokemona. Nie chciał ryzykować. Również po dotarciu chce złapać pokemona, w pokeballa którego trzyma w ręku.
Tylko Crystal postanowiła, że zaryzykuje i pójdzie w dalszą drogę. Z Cyndaquillem obok siebie ruszyła plażą dalej.

Jej, udało nam się zdobyć nowego towarzysza! A dodatkowo trzy monety, które zasilą troszkę moje kochane pokemony. Westchnęłam z ulgą, że udało mi się złapać poka, który spełnia warunki. Radośnie więc idę w stronę Placu Apelowego, by tam ponownie spodkać się z przewodniczącym. Ball z nową zdobyczą wkładam do plecaka i idę. Po drodze spotykam Mtta i razem kierujemy swe kroki na plac z nowymi stworzonkami.
Tranquill zleciała obok mnie a ja jej podziękowałam;
-Bez ciebie bym nie dała rady. Uwielbiam cię!
I pogłaskałam jej piórka. Jak ja sięcieszę. Mamy wielkie szczęście.
Przeciągam się, ciekawa, jak poszło innym. Co oni złapali? Czy zasilili naszą dróżynę?
Mam zamiar zaraz się wszystkiego dowiedzieć

Razem z Samem stanąłem do walki z wielkim Blastoisem. Jako że miałem przy sobie Magnetona, to można by powiedzieć że szanse są wyrównane.
-Magneton! Elektryczny szok w żółwia! Naparzaj go tym szokiem tak mocno i tak intensywnie aż Blastois się podda!
Przyglądałem się walce i głośno dopingowałem swą magnetyczną puszkę. Po minie Sama zauważyłem że Blastois jest mu dobrze znany. Może i Blastois będzie pamiętał Sama, więc powinno go to nieco rozproszyć. Taką miałem nadzieję.

Blastoise okazał się twaedym sukinkotem, ale pokemony mimo osłabienia spowodowanego obrożami dawały radę... W końcu żółw padł, ale jedno jest pewne: nawet obroża może mieć problem z jego wrednym charakterem. Jego ataki to Szybk Skręt, Wodna Broń, Wodny Puls i Mega Cios.

Riley i Szogun złapali po SHELLIOSIE. Riley niebieskiego a Szgon różowego. Araki to Wodny Puls i Utwardzanie

Crystal za to została sponiwierana przez Kinglera i trafiła do namiotu lekarza... Nie weźmie udziału w tym wyzwaniu.

Łapię żółwia. Może i jest niebezpiecznym psycholem, ale na pewno bardzo mi się przyda.

Z placu apelowego stażyści zaczęli was prowadzić z powrotem do portu. Odpowiedzią na na wasze pytania, dlaczego ciąga się was jak debili po całej wsypie był donośny śmiech stażystów. W porcie ujrzeliście ogromnych rozmiarów planszę do gry w statki... Ogromna siatka przedzielona ścianą o wysokości dziesięciu metrów i wysokości pięćdziesięciu. Wszystko zaczęło się wam układać w logiczną całość.
Plansza:

 A   B   C   D   E   F   G   H   I   J  
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10

- Witajcie,, jak się bawiliście na polowaniu? Wyspa jest naprawdę niebezpieczna... Sam o to zadbałem. Ale wracając do zadania, dziś zagracie w statki. Zmodyfikowane, bo to wy będziecie okrętami, wszyscy jednomasztowcami... Bez skojarzeń Sam. Liderzy maja za zadanie ulokować was na planszy, a sami dostaną wodoodporną konsolę do sterowania armatami ustawionymi na wyspie. Pokemony wodne to wasze wsparcie, jeśli dadzą radę to mogą odbić pocisk armatni, w tym wypadku wielki balon wypełniona ostrym sosem Tabasco. Kto oberwie, raczej nie będzie w stanie się utrzymać na wodzie... Liderzy mają za zadanie ustawić was, w tajemnicy przed drugą grupą (wysyłacie mi plansze na PW/GG z wypełnionymi polami gdzie i kogo ustawiacie) i wydać pierwszy rozkaz ataku ( w pierwszej turze również jest to tajne, a potem bez znaczenia bo pozycji nie da sie zmienić). Liderzy sterują armatami... A wasze wodne pokemony mogą po uprzykrzać życie przeciwnikom, w końcu oberwanie na przykład Wodnym Pulsem, chociaż strzelanym na ślepo, też może kogoś wyeliminować. Możecie używać tylko pokemonów wodnych i nie mogą się od was oddalić na większą odległość niż dwa metry! Ubierać kostiumy i do wody! Przypominam też, że Mpehisto i Crystal nie wezmą udziału w tym wyzwaniu... Są niedysponowani. Mav bez pokemona zostaje... I to dla niego największa kara.

No nic, znów musiałem się pofatygować do portu, anie nic to. Pogramy sobie w statki, w które od lat nie grałem, ale ciul tam. Jestem liderem więc to mnie przypadł zaszczyt dzierżenia magicznej konsoli zagłady, którą będę zbijał mięsa wroga. Mam poka, który własnych dział nie ma więc liczę iż będzie zbijał pociski wymierzone we mnie strumieniem wody. Pokazałem wszystkim gdzie mają ruszyć dupska, po czym wybrałem sobie pole w które oddam pierwszą salwę. A było to pole TAJNE KUTFA HAHAHAHAHA!

Przyszedł czas na wyzwanie do którego polowaliśmy na pokemony wodne. Będąc już na miejscu wyznaczonym przez lidera, byłem niepewny czy nie dostanę w głowę pierwszy. Otuchy dodawał mi mój Shellos który był przy mnie i pomagał mi w tej sytuacji. Jest bardzo przydatny, gdyż ma atak dystansowy mogący zestrzelić pocisk, ale i uderzyć przeciwnika kiedy nikt nie patrzy.

Chłopak spojrzał na swoją drużynę. Chwilę się naradzili, a następnie szybko wskoczyli do wody i zajęli swoje miejsca. Wabikowi towarzyszył Feraligatr. Razem byli gotowi do działania. Wabs chwilę się zastanowił, a następnie na wodoodpornej konsoli wprowadził dane, według których armatka wiedziała jak strzelać. Zaakceptował swą decyzję i czekał na wyniki pierwszej tury.
- Strzelaj Wodną Bronią tam. - powiedział z uśmiechem. Może im los dopisze i zapewni przeciwnikom zimny prysznic.

Matt razem z Octillery pojawił się na wyznaczonym polu. W razie problemów każe wodnemu pokemonowi atakować Psychopromieniem. Dodatkowo miał on strzelać w którąś ze stron - kto wie? Może uda im się znokautować któregoś z przeciwników. Zapowiadało się na prawdę nieźle. Matt co prawda nigdy nie grał w statki, ale zasady raczej znał. Teraz trzymał kciuki za swoją drużynę. Miał nadzieję, że dobra passa ich nie opuści.

Po naradzeniu się wskoczyłam do wody i zajęłam swoje miejsce, potem wypuściłam mojego Prinplapa i kazałam mu strzelać Bąbelkowym Promieniem w stronę w której byli przeciwnicy, kto wie może nam się pofarci i trafimy, któregoś z przeciwników.

Razem z swym niepokornym blastoisem byłem gotów do zabawy. Lubię grać w statki, ale jeśli oberwę bombą z ostrym sosem, to chyba przestane lubić tą grę.
-No Blastoise, zobaczymy czy twoja wodna broń i wodny puls są na tyle silne, ze przydadzą się podczas tej zabawy.