Widać że kolega Dziomek ma łeb na karku, więc pewnie chwyciłem za ster i powiodłem nas na wulkaniczną wyspę !

Samael przejął ster. Dziomek stoi z boku, a Matt wypatruje wyspy. No niestety tak łatwo nie będzie wyspy nigdzie nie widać. Co robicie?

Kolejka:
Brak

Pokemonów przy sobie nie mam, wiec szukam map i jeśli jakaś znajdę próbuję porównać odczyt z GPS-u z kompasem i znalezionymi mapami.

Matt szuka więc jakiejś sensownej mapy. To by się przydało.

Ja trzymam ster a chłopaki robią co mogą i to mi wystarcza.

Matt i Dziomek biegali po całym statku w poszukiwaniu map. Żadnych nie znaleźli. Samael trzymał stery statku, aż tu nagle dookoła statku pojawiła się mgła przez, którą nie było nic widać. I nagle statek w coś uderzył. Uderzył jak się okazało w skałę i zaczął tonąć. Co teraz zrobicie?

Kolejka:
Brak

Szybko rozejrzałem się za szalupą ratunkową, a jak nic nie znajdę, to zakładam kapok, biorę ponton, lub koło ratunkowe i opuszczam pokład statku.

No to cholibka jasna. Matt szybko szuka jakiegoś koła ratunkowego, kapoka, pontonu, albo chociaż zwykłej deski, czegokolwiek. Obchodziło go tylko to, żeby unosić się na wodzie i dopłynąć jakoś do brzegu wyspy.

Robię to co Dziomal a jak nie to wyczekuję aż będę mógł wskoczyć na tę skałę i na nią wskakuję rozglądając się czasem czy to aby nie klif wyspy, mojego celu.

Wszyscy znaleźliście po desce, na której w tej chwili unoście się na wodzie. Płyniecie w niewiadomo jaką stronę w takiej kolejności: Dziomek, Matt, Samael. No niestety do szczęściarzy to wy nie leżycie bo tuż za wami płynie stado Sharpedo i nie wyglądaj na przyjaźnie nastawionych i nie są łapią Samaela i gdzieś go ciągną. Samael traci przytomność, a gdy otwiera oczy to jest już w porcie cały w śladach po zębach pokemonów. Nagle nad jego głową przefruwa jakiś cień i po chwili z nieba spadają jego pokeballe. Samael odpada.

Kolejka:
Brak

Płynę jak najszybciej, aby zwiać przed żarłocznymi pokemonami. Co parę chwil próbuję wyglądać brzegu, by wreszcie stanąć na nim.

No fajnie. Ale Matt nie należy do tych smacznych. Miał nadzieję, że Sharpedo zadowolą się mięskiem z Samaela. Matt płynął najszybciej jak może. Jeżeli jednak jakiś Sharpedo będzie chciał go podskubnąć, Matt chwyta Masterballa i po prostu łapie rekina. A nóż reszta poczuje respekt? Miał jednak gigantyczną nadzieję, ze uda mu się uciec bez zagrożenia życia.

Mattowi i Dziomkowi udało się jakoś dobić do brzegu, a tam czekała już na nich piratka przy której stały koła ratunkowe, jeden ponton oraz mapy, ale waszych pokeballi nie widać? Co robicie?

Kolejka:
Brak

Podbiegam do pontonu i krzyczę do piratki: Kiedy oddasz mi moje pokemony?!

Matt rzucił się w koła ratunkowe.
- Gdzie są pokemony?! - zapytał.

-Chcecie swoje pokemony to mnie złapcie.
Krzyknęła i uciekła w głąb wyspy. Gonicie ją czy są odpuszczacie?

Kolejka:
Brak

Nie miałem zbyt ciekawego wyboru. Ruszyłem w pogoń za piratką.

Matt nie miał zamiaru odpuszczać. Ruszył biegiem za piratką.

Piartka biegnie i biegnie, aż przebiega przez most, który zbudowany jest z baru lin i desek. Ona w mgnieniu oka była na drugiej stronie i zaczynała uciekać, a co wy robicie?

Kolejka:
Brak

Matt nie miał zamiaru odpuszczać. Wbiegł na most, lecz cały czas trzymał się lin. W razie, gdyby konstrukcja nie wytrzymała, Matt stara się chwycić desek. Chłopak był przygotowany na każdą ewentualność.

Ostrożnie przeszedłem po mości, starając się, by moje kroki nie połamały desek, ani nie rozbujały mostu. Cały czas trzymałem sie rękami lin, by w przypadku zerwania sie mostu, moc po nich wspiąć sie na drugi brzeg.

Nagle po wejściu na most usłyzeliście śmiech i to z obu stron mostu i po jednej i po drugiej stronie stała ta sama piratka, które trzymały nóż w rękach. Nagle jednocześnie przecięły liny, na których trzymał się most, a wy dwaj zaczęliście spada w dół, ale udało się wam jeszcze usłyszeć rozmowę kobiet:
-To co siostrzyczko oddasz im no koniec te ich pokeballe
Druga piratka pokręciła głową, a potem w wasza stronę poleciały wasz pokeballe.
-Chodź niedługo przybędą kolejni naiwni, którzy myślą, że jest tu jakiś pokemon.
Potem film wam się urwał. Obudziliście się w szpitalu, a na stolikach obok was znajdywały się wasze pokeballe.

Podsumowanie:
Geralt + 4 zł
Samael + 6 zł
Matt + 8 zł
Dziomek + 8zł

Przybywam ze Scelipede na wulkaniczną wyspę aby dalej szkolić ją na drapieżną bestię, na którą przyjdzie czas podczas nadchodzącej ligi pokemon. Kolejnym atakiem do opanowania ma być mega róg, czyli potężny atak typu robaczego. Co jak co, ale ataki swojego rodzimego typu wypada znać. Pokemon ma na głowie dwie pokaźne czułki, które z powodzeniem mogą spełniać rolę rogów. Zaczynamy od prostych ćwiczeń ich usztywnienia. Pokemon spina się na ich złączeniach z głową, czyli odwrotnie niż w przypadku parowalca, po czym uderza nimi obuchem w drzewo. Robaczyca powtarza to ćwiczenie póki nie odniosą efektu po czym czas na próbę przebicia. Scelipede skupia na swoich rogach robaczą moc po czym się rozpędza i z całych sił stara się tym impetem przebić drzewo. Póki co omijamy te grubsze, aby w nich nie utknąć, i bierzemy za te cieńsze. Powtarzamy to kilkanaście razy po czym na dziś kończymy zabawę.

Scelipede: nauka Mega Rogu nr 1

Wbijam na wulkaniczną wyspę wraz ze Scelipede i dalej rozwijamy jej potencjał bojowy. Obecnie próbujemy opanować ruch zwany mega rogiem, czyli silnego ataku typu robaczego. Zaczynamy od usztywnienia rogów na głowie pokemona, a potem wzmocnienia ich energią robaczą, taką jak podczas robaczego gryzienia czy parowalca. Kiedy to się uda, bądź będą jakieś postępy to ustawiam pokemonowi manekiny i ma ona zniszczyć je szarżą. Wystarczy zwykłe rozpędzenie się i nabicie manekina na swój róg nie zwalniając swojego tępa. Trenujemy tak czas jakiś a potem w długą.

Scelipede: nauka Mega Rogu nr 2

Wbijam wraz ze Scelipede na wulkaniczną wyspę. Pokemon koncentruje energię robaczą na swoich rogach po czym rozpędza się niszcząc postawione manekiny. W momencie kontaktu z celem nabija manekiny na swoje rogi zdecydowanym pchnięciem uwalniając zgromadzoną energię, aby efekt był jak najlepszy.

Scelipede: nauka Mega Rogu nr 3