Dobrze, że nie wybrałem lasu tu czuję się bardziej bezpieczniej i do tego jest ze mną przewodnik. Witałem się z mieszkańcami obdarzając ich uśmieichem jak i oni mnie. Przy okazji pytałem jak im życie mija, może coś takiego słyszeli co by mogło rozwiązać badaną przeze mnie sprawę. Zapytać nie zaszkodzi. Postanowiłem skręcić w las wtedy kiedy uzna to za stosowne syn wodza.

Okazało się, że wybór głównej drogi był opłacalny. Nie było żadnych bandytów i byli zwykli ludzie, którzy przechadzali się tą trasą. Miałem nadzieje, że na drodze leśnej ludziom tak dobrze nie idzie, bo chciałem dostać nagrodę dla siebie. Pogwizdywałem sobie trochę bo nie miałem co robić. Mogłem po prostu cieszyć się dniem i przy okazji zrobić coś pożytecznego dla społeczeństwa. Zastanawiałem się dlaczego handlarze z Sevini nie przychodzą do Ledini skoro jest tutaj taka spokojna trasa

Po krótkiej chwili chłopak zaczął powoli żałować pewnych decyzji życiowych... Droga była męcząca i nieciekawa. Raz prawie się potknął, ale podtrzymał równowagę drugą nogą. Odginał gałęzie, żeby na nie cały czas nie wpadać. Twarz miał lekko pobrudzoną od gałęzi, którym udało się go dotknąć. Usłyszał nagle szelest. Najwyraźniej inni także to usłyszeli. Mężczyzna bardzo grzecznie powiedział mu, żeby sprawdził o co chodzi. Zwykle Phoenix nie słucha niczyich rozkazów, ale postanowił zrobić wyjątek.
-Macie rację to robota dla mężczyzny.Diggersby, wyłaź!-krzyknął rzucając kulką-osłaniaj mnie
Sam podszedł i odepchnął pokemona Dziomka z drogi.
-Z drogi mały
Wyciągnął nóż i pokedex, po czym zbadał sytuację.

Las
Trenerzy błyskawicznie przywołali swoje pokemony, niektóre nawet oświetliły nieco teren. Wtedy zdaliście sobie sprawę, że szelest był tylko dźwiękiem wydanym przez rośliny poruszane wiatrem, jednak po chwili zauważyliście, że znajdujecie się na terenie bagnistym. Każdy z Was był już po kostki w błocie z wyjątkiem Szoguna, który był w nieco gorszej sytuacji, ponieważ on był już po kolana. Co robicie w tej sytuacji?

Droga
Kroczyliście spokojnie przed siebie, jednak Ori po chwili was zatrzymał ruchem dłoni. Okazało się, że przed wami znajduje się stado dzikich Houndoomów. Co robicie w tej sytuacji. Z obu stron macie las, jednak z prawej dochodzą Was dźwięki szumu wody. Widocznie jest tam jakaś rzeczka.

Czas na odpis 10 minut

Rozejrzałem się za kępami traw, bo powinny rosnąć na nieco twardszym podłożu, a jak nie, to przynajmniej ich korzenie zwiększały wyporność. Chociaż jeśli drzewa są blisko, to jednak wolę rzucić się na najbliższe drzewo, by stanąć na jego korzeniach.

Geralt miał błoto do kostek, więc spróbował podejść do najbliższego drzewa lub krzaku. Następnie odłamał długą gałąź, by móc nią sprawdzać grząskość ziemi, zanim postawi na niej swe stopy.

Sytuacje nie wyglądała najlepiej. Wszyscy tonęli w bagnie. Yami był bardzo zdenerwowany, lecz w końcu coś sobie uświadomił. Diggersby jest znany ze swojej umiejętności do kopania. Phoenix krzyknął do swojego pokemona:
-Diggersby! Podaj mi pomocne...ucho i wyciągnij mnie z tego bagna! Jak sam wpadniesz to się wykopiesz
Jeżeli wszystko pójdzie po jego myśli, to pokemon wyciągnie go z bagna podając mu ucho. Wtedy Phoenix wejdzie na jakiś wystający korzeń, czy inne miejsce, na którym by nie zatonął. Spojrzął się na resztę.
-Widzę, że będę miał wielu dłużników-powiedział podśmiechując się lekko-Diggersby idź pomóż tym ofiarom. Zacznij od kolesia, który jest najgłębiej

Mój Charmander mimo swej waleczności chyba nie da rady całemu stadu. Postanowiłem udac się w kierunku rzeki, jeśli będę się jej trzymać to się na pewno nie zgubię

Szedłem sobie spokojnie razem z przewodnikiem i innym trenerem pokemonów, a tu nagle pojawiło się stado Houndoomów. Przestraszyłem się, ale nie dałem po sobie tego poznać. Wypuściłem Mudkipa z pokeballa i powiedziałem mu o stadzie Houndoomów.
- Mudkip bądź cicho i jeśli jakiś Houndoom będzie nas atakował, to użyj na nim wodnej broni. Bądź bardzo ostrożny - powiedziałem szeptem do stworka.
Poszedłem w prawo w stronę rzeki. Cały czas miałem wyostrzone zmysły i skradałem się. Wiedziałem, że nad źródłem wody mój Mudkip będzie miał przewagę nad Houndoomami jeśli go zaatakują.

Gdy Digerrsby wyciąga mnie z bagna staram się znaleźć stabilny grunt przy jakimś drzewie albo trawie.

Las
Króliczy pokemon spojrzał na Szoguna, który wyglądał mu na samca, dlatego bardzo niechętne kroczył w jego kierunku. Niestety chwilę przed wyciągnięciem w jego stronę,,pomocnej dłoni' Szoguna coś pociągnęło za nogę i cały zniknął w ziemi. Reszta opuściła bagna i po dłuższej wędrówce zauważyli z daleka mur.

Reszta.
Dzikie pokemony na szczęście Was nie zauważyli, ale nadal stoją i węszą. Wam Ori zniknął z oczu. Co robicie, przepływacie rzekę ufając własnym mięśniom czy szukacie alternatywnej drogi.

Czas na odpis 10 minut.
Szogun odpada.

Ruszyłem do muru, by z bliska podsłuchać cz ktoś kręci się po jego drugiej stronie.

Wiedźmin cieszył się, że już przeszedł bagna, ale mur nie wyglądał zbyt obiecująco. Rozejrzał się czy nie ma jakiegoś oficjalnego wejście w murze, a jeśli nie znalazł takiego, to postanowił się na niego wdrapać i go przekroczyć.

Pokemon wykonał robotę wręcz wyśmienicie... Poza jednym małym detalem. Przez niego człowiek mógł umrzeć.
-Ty zawsze się tak opierniczasz ehh...-rzekł każąc pokemonowi wrócić do balla. Jakoś przeżyje stratę tego dupka. Ostrożnie przebył bagno szybkimi krokami. Lepiej żeby było warto. Po długich minutach łażenia po bagnach zauważył z daleka mur. Cywilizacja, a więc dobry znak. Oby nie musieli szturmować całego zamku, bo to przestanie być opłacalne w jakimkolwiek znaczeniu tego słowa.
-Nie wiem jak wy, ale ja zmierzam w kierunku muru. Nie wiem po co tam jest, ale to jedyna rzecz na jaką warto tu zwrócić uwagę-powiedział do towarzyszy. W wypadku braku wejścia do muru to nakazuje Diggersbiemu przekopanie się pod nim.

Cholerny świat, co tu począć. Przez rzekę ryzyko się przeprawiać, jeszcze się okaże że mocny prąd i mnie porwie daleko hen. Cóż może, nie będzie głupim pomysłem iść wzdłuż rzeki w kierunku, w którym wcześniej się udawaliśmy z przewodnikiem. Oczywiście robię to tylko wtedy jeśli nie grozi to zobaczeniem mnie przez stado pokemonów przed którymi właśnie uciekałem.

Houndoomy nadal węszą. Jest duża szansa, że zaraz nas złapią. Z tego powodu postanowiłem zmyć swój zapach wodą. Lecz swoimi siłami zostałbym porwany przez prąd, a tego nie chcę. Wpadłem jednak na pomysł jak przepłynąć rzęką. Wypuściłem z pokeballa Mudkipa.
-Mudkip jest koło nas stado Houndoomów. Mam pewien pomysł. Samemu nie popłynę tą rzeką na tyle daleko, by zgubić Houndoomy. Ale jeśli połączymy siły, to uda nam się je zgubić. Według pokedexa, potrafisz niszczyć nawet wieksze od ciebie kamienie siłą swoich mięśni. Dodatkowo jesteś pokemonem wodnym więc jesteś dobrym pływakiem. - Powiedziałem do Mudkipa. Liczyłem bardzo na Mudkipa, gdyż mogłem tu nawet zginąć.

Mur
Zauważyliście sporych rozmiarów bramę, która byłą otwarta. Mogliście oczywiście poszukać tylnego wejścia, albo dziury, ale nie wiadomo czy takowe się tutaj znajdują. Dodatkowo słyszycie uderzanie metalu o metal oraz strzelanie płomieni ognia.

Rzeka
Emeq postanowił przepłynąć rzekę. Prąd był bardzo słaby. Ponad połowa szerokości była już za Tobą, lecz wtedy poczułeś, że macka owija się wokół twoich bioder, by po chwili sprowadzić Cię na dno.
Shadoww wybrał alternatywną drogę i to mu się opłaciło, ponieważ niedaleko był kamienny most, z którego dostrzegł światło pobliskiego miasta.

Czas na odpis 10 minut.
Emeq odpada.

Geralt nie miał niczego do ukrycia, więc swobodnie ruszył przez bramę. Jeśli ktoś go zatrzyma, postanowił powiedzieć, że poszukuje kupców.

Nie chciało mi się szukać innych wejść, więc ruszyłem w kierunku bramy, ciekaw tego co za nią zobaczę.

Phoenix stanął przed bramą. Usłyszał dźwięki, które mogły znaczyć tylko jedno. Nie miał ochoty wchodzić frontowym wejściem, ale skoro zrobił to już ktoś inny, to nie miał innego wyjścia. Postanowił jednak lekko przymknąć bramę i schować się za nią. Wychylił się, żeby zobaczyć co się dzieje w środku. Był spokojny, ponieważ typ ziemny był superefektywny na ognisty, a tych chyba było tu sporo. Odważył się nawet wypuścić Diggersby z balla. Nikt nie powinien na to zwrócić uwagi ze względu na odgłosy walki. Kazał pokemonowi stać za nim.

Światełko w tunelu - zażartowałem sam do siebie. Okej, kamienny most, więc nie powinno być raczej tej sytuacji jak na filmach gdy Indiana Jones przechodzi przez most, a temu puszczają liny. Postanowiłem udać się w stronę światła, Charmandera przechowywayłem nadal w pokeballu, po co miał się chłopina na ten moment męczyć. Rozglądałem się wokół, czy aby nikt, ani nic nie podąża za mną, żeby w razie czego ukryć się lub stawić się do walki.

Shadoww bezpiecznie przedarł się przez most, który był solidny i zadbany. Zauważył, że trzy osoby wkroczyły do miasta przez bramę. Mógł wejść albo poszukać alternatywnej drogi.

Cała trójka wkroczyła do miasta. Teraz pozostało im tylko zdobyć potrzebne informacje. Zauważyli masę ludzi. Dźwiękiem metalu nie była walka, tylko młoty i kuźnie, które pracowały na najwyższych obrotach tworząc bronie oraz zbroje. Dodatkowo po ulicach kręciło się kilku uzbrojonych strażników, którzy popędzali kowali bijąc ich co jakiś czas. Całość nie wyglądała najlepiej. Co robicie.

10 minut

Ruszyłem w kierunku kogoś, kto wyglądał na zarządcę i zwyczajnie spytałem o kupców.

Geralt zauważył że coś tu nie gra. Postanowił nie rzucać się w oczy, więc udawał żebraka i niezdarnie przemieszczał się pośród kowali, nasłuchując ich rozmów.

Może trochę będzie opóźnienia, ale z drugiej strony nie ma co się rzucać w oczy. Szczególnie ci strażnicy, zachowują się tak jakby kowale byli niewolnikami. Na pewno jest tu gdzieś jakieś wejście inne dzięki któremu zyskam nieco dyskretności. Może jakieś kraty się uda wypalić Charmanderowi czy coś. No, ale najpierw sprawdzmy na czym stoimy i czy wejście z boku nie stoi po prostu otworem.