Słońce rzucało swe promienie na małą polankę, na której w tej chwili leżała sobie dziewczyna, zakrywająca swoją prawą rekom oczy, gdyż promienie słoneczne je raziły. W pewnej chwili ta wstała, otrzepując się od trawy.
-Koniec leniuchowania.Powiedziała sama do siebie po czym rozejrzała się dookoła po okolicy i stwierdziła:
-Zgubiłam się.Po tych słowach jeden z pokeballi dziewczyny, które leżały teraz koło jej nóg, poruszył się i wyskoczył z niego ognisty lisek. Lisek spojrzał na swoją trenerkę z lekkim zdenerwowaniem, a jego oczy wyglądały jakby mówił: Znowu?! Roxie uśmiechnęła się do swojej podopiecznej lekko i powiedziała:
-Spokojnie, znajd drogę powrotną...chyba.To ostatnie słowa blondyna powiedziała o wiele ciszej od reszty. Gdy pokemon spojrzał się na nią z poważną miną, a u tego pokemona nieraz z skupieniem i słuchanie trenerki kiepsko, to dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i powiedziała:
-Żartuje tylko. Oczywiście wiem gdzie jesteśmy.Pokemon uśmiechnął się do trenerki, a następnie jak to miał w zwyczaju znalazł coś co przykuło jego uwagę. Roxie westchnęła na widok pokemona, który znowu odciął się od świata. Podeszła do Braixen i machnęła jej przed oczami.
-Braix.. chociaż nie, tak długo już razem podróżujemy, a ja nadal nie nadałam Ci imienia.
Lisek spojrzał na Roxie, która zaczęła myśleć. Potrwało to trochę, ale w końcu dziewczyna pstryknęła palcami i powiedziała:
-Mam! Shiro. Co ty na to?Braixen uśmiechnęła się tylko do Roxie szeroko.
-Więc od dzisiaj jesteś Shiro. A teraz chodź.Dziewczyna ruszyła w tylko sobie znanym kierunku, a tuż za nią podążyła Shiro. Po paru minutach dotarły do miejsca docelowego.
Opuszczona Wulkaniczna PolanaShiro spojrzała na swoją trenerkę, a ta powiedziała:
-Kiedyś była to polana porośnięta trawą, drzewami i krzewami. Do prawdy piękne miejsce, ale pewnego razu zmierzyły się tutaj dwa pokemony. O ile mi wiadomo jeden z nich był ognisty, a drugi trujący. Ich ataki zmieniły tą polanę, a dokładniej ją spaliły.Wskazała na miejsce dzisiejszego treningu. Nie było tu za dużo trawy, ale jakaś jednak rosła. Co ciekawsze nadal rosły tu drzewa i krzewy tylko, że bez liści. Roxie spojrzała na swoją jeszcze zabandażowaną rękę i powiedziała:
-Tutaj możesz używać ognistych ataków bez obaw, że coś zniszczysz. Sprawdziłam cały teraz nie ma tu żadnych innych żywych stworzeń.Pokemon rozejrzał się dookoła.
-A teraz zaczniemy trening Świetlistego Ekranu.Trenerka wyjęła telefon z kieszeni i pokazała na nim Shiro parę zdjęć jak dany atak powinien wyglądać:
-A samym początek może mała rozgrzewka co? Dawno nie trenowałyśmy.Shiro pokiwała głową.
-Więc może na początek Żar.Lisek posłusznie wykonał polecenie swojej trenerki i posłał parę razy Żar przed siebie.
-A teraz poćwiczymy twoją koncentrację, która jest niezbędna do opanowania tego ataku. Stwórz Wir Ognia i spróbuj utrzymać go jak najdłużej się da. Do tego musisz się skupić.Pokemon zrobił to co nakazała trenerka i zrobił to dokładnie tak jak sobie wyobrażała Roxie. Dziewczyna klasnęła w dłonie, a potem powiedziała:
-Dobrze, a teraz spróbuj skupić energię i stworzyć z niej ścianę, taka jaką widziałaś na zdjęciach. Nie musi być ona tak dużo może byś malutka.Pokemon skinął głową, a następnie zamknął oczy i zaczął zbierać energię. Przed nim zaczął powstawać ledwo widoczny zarys małej świetlistej ściany.
-Jak na pierwszy raz dobrze. Na dzisiaj koniecPo tych słowach Roxie schował podpieczoną do jej pokeballa.