Sin Cara Admin
Liczba postów : 1389 Wiek : 30
| Temat: Kartka Z Życia Trenera Sro Lis 26, 2014 8:00 pm | |
| Witajcie, drodzy czytelnicy! Dzisiaj rano do naszej redakcji dotarł nowy wpis od jednej z naszych czytelniczek! Ashley opisuje siebie jako młodą blondynkę z jaskrawo czerwoną kokardą we włosach, sięgających do wyższych partii pleców. Jest początkującą trenerką i chciała podzielić się z nami, a także ze wszystkimi odbiorcami czytującymi naszą gazetkę, tym co ostatnio jej się przydarzyło podczas podróżowania po Eterii. Wszystkich zainteresowanych zapraszamy do lektury, a tych, którzy również chcieliby podzielić się z nami jednym dniem ze swojej przygody trenerskiej, podczas której wydarzyło się coś interesującego, coś co wpłynęło na Waszą dalszą wędrówkę, do skontaktowania się z naszymi redaktorami! - Ashley White napisał:
- "Pechowe Ptaszysko"
Ostatnią noc spędziłam w Centrum Pokemonów, położonym parę kilometrów drogi od miasta. Było to niewielkie miasteczko znajdujące się w Eterii. Siedzę i próbuję przypomnieć sobie jej nazwę, lecz nie potrafię... Pewnie przez to, co przytrafiło mi się tego dnia. Ale mniejsza o tym, przejdźmy do rzeczy! Dzień zapowiadał się przecudownie! Naprawdę, musielibyście to widzieć, żeby uwierzyć! Słońce wschodziło na niebie, chmury, niesione przez delikatny, przyjemny wietrzyk, płynęły po błękitnym niebie, zwiastując przepiękne popołudnie. Wraz z moim towarzyszem, "Myszką" (tak, wiem, dziwne imię jak dla Aipom'a, jednakowoż jest ona na tyle urocza, że nie potrafiłam wymyślić innej nazwy!), wyruszyłyśmy w dalszą drogę ku przygodzie. Była bodajże dziewiąta rano, a przed nami była długa droga do najbliższego miasta, Ormeorow, w którym znajdowała się Sala Treningowa z Odznaką Larwy. Miałyśmy nadzieję, że po drodze uda nam się schwytać jakiegoś Pokemona, aby potem udać się w okolice miasta i rozpocząć trening. Taa... Miałyśmy nadzieję... Ale wracając! Droga mijała nam spokojnie, nie napotkałyśmy na żadne niebezpieczeństwa, a i dzikie Pokemony jedynie przyglądały się nam, próbując odczytać, czy jesteśmy zagrożeniem, czy może jedynie przechodniami z pokojowymi zamiarami. Nic nie może trwać jednak wiecznie, tak też było i w tym przypadku. Spokój został zakłócony przez Pidgey'a, który, jak gdyby na złość, uczepił się nas. Przez okrągłe dziesięć minut frunął nam nad głowami, od czasu do czasu unosząc się w powietrze, ponad korony drzew, które w tutejszym lesie sięgały nawet dwudziestu metrów, a następnie pikując w dół. Robił to, gdyż zauważył, że po pierwszej próbie Myszka uciekła z piskiem, starając się uniknąć nalotu. Oczywiście Pidgey chciał się jedynie pobawić, co z początku było zrozumiałe. Lecz kiedy raz jeszcze powtórzył akcję z pikowaniem, zaczęłam się denerwować. Mój Aipom strasznie przyzwyczaił się do swobody i nigdy nie przebywał w Poke Ball'u. Odkąd go otrzymałam od swoich rodziców, nie był zamknięty, a ja nie miałam zamiaru odbierać jej przyjemności, którą czerpała ze swobody. Reagując odruchowo, a także pod wpływem negatywnych emocji, które wzrastały w mojej towarzyszce z każdym kolejnym pikowaniem, Myszka idealnie wyczekała na moment, w którym dziki ptak przelatywał obok niej, lekko ocierając się o nią prawym skrzydłem, aby wykonać silny atak o nazwie "Trzaskanie" (ang. "Slam"). Myszka nie jest dzikim Pokemonem, pochodzi z niewielkiej hodowli Aipom'ów, stąd była w stanie wyuczyć się takiego ataku. Ja, w pierwszej chwili, byłam zszokowana. Wszystko wydarzyło się naprawdę szybko, nie byłam w stanie tego ogarnąć! Dopiero po paru chwilach zrozumiałam, co się stało. Pikujący Pidgey, oberwawszy z długiego ogona Aipom'a, przeturlał się przez całą szerokość czterometrowej ścieżki, kończąc pod bujnym krzewem na jej drugim końcu. Leżał tam, kompletnie zdezorientowany przez to co się właśnie stało, a także strasznie poobijany ze względu na silny atak wykonany z obrotu, oraz przez wykonany lot opadający w kierunku krzaków. Jedyne, co był w stanie zrobić, to posłać Aipom'owi groźne spojrzenie, a także unieść lewe skrzydło w górę, na znak, że zgłasza kapitulację. Oczywiście nie przegapiłam takiej okazji! Jeśli chcę mierzyć się z liderem Sali Treningowej w Ormerow, będę potrzebować latającego Pokemona. Jeśli uda mi się wytrenować tego Pidgey'a, być może pomoże mi w wygraniu walki! Byłoby cudownie, miałabym pierwszą odznakę. Nie przedłużając już bardziej tego monologu - moja liczba Pokemonów po tej przygodzie powiększyła się o jednego nowego członka, a jak się później okazało - młodą damę, która jest dość energiczna. A przynajmniej tak powiedziała Siostra Joy z Centrum Pokemon w Ormerow, bowiem dotarłam do miasta przed wieczorem, około godziny szesnastej. Po dwóch godzinach w Centrum Pokemon Pidgey został uleczony, a ja mogłam zabrać jego - a raczej ją - i Myszkę na mały obiad. Dziewczynki musiały się ze sobą zaprzyjaźnić, jeśli miały w przyszłości tworzyć zgraną drużynę. |
|
Sin Cara Admin
Liczba postów : 1389 Wiek : 30
| Temat: Re: Kartka Z Życia Trenera Pią Lis 28, 2014 4:44 pm | |
| Myślałem, że Myszka będzie Rattatą, a tutaj Aipom. Wszystko ładnie i ciekawie, ale zamiast Salą Treningową w Ormerow nazwałbym zwyczajną Salą. Każda walka jest w zasadzie treningiem, ale do sali idzie się, by wygrać odznakę, a nie potrenować. Tylko Ash chodzi dostać wpiernicz w odznace na początku każdej podróży po regionie. XD |
|
Dziomek
Liczba postów : 1850 Wiek : 102
| Temat: Re: Kartka Z Życia Trenera Sob Lis 29, 2014 10:51 am | |
| Wstęp wskazywał na to że wydarzyło się coś tragicznego, a tu taka pozytywna przygoda, ale za to opisana tak, że czyta się ją z przyjemnością. |
|
Martixelix
Liczba postów : 160 Wiek : 28 Skąd : Opole
| Temat: Re: Kartka Z Życia Trenera Sob Lis 29, 2014 3:57 pm | |
| Sin - Nazywam to "Salą Treningową", gdyż w grze każda sala z liderami występowała pod nazwą "GYM", co w tłumaczeniu na Polski jest Salą Treningową/Salą Gimnastyczną. Takie przyzwyczajenie. :p Dziomek - Cieszę się, że Ci się podobało. Spodziewałem się raczej krytyki, niżeli pozytywnych komentarzy. Sam niezbyt byłem zadowolony z tej króciutkiej historyjki. |
|
Sponsored content
| Temat: Re: Kartka Z Życia Trenera | |
| |
|