Władca Sevinni poszukuje chętnych do dostarczenia okolicznym miejscowościom jego woli. Jako że w okolicy nie funkcjonuje poczta, rola listonoszy zostanie przypisana trenerom.

Zapisy: niedziela 31 maja, od 10:30 do 11:30

Geralt przybył do Sevini aby roznosić pocztę. Zadanie niezbyt ambitne, ale wiedźmin w czasie kryzysu przyjmie prawie każde płatne zlecenie.

Geralt i masa innych osób spoza Eterii przybyła do Sevinii i zebrali się wszyscy na głównym rynku. Wszyscy cierpliwie czekali aż ktos do nich wyjdzie. Tym kimś okazał się Tiro.
-Witajcie, ja król Sevinii, Tiro Koni, proszę was o przysługę, która przyniesie wiele dobra całemu królestwu. Samo zadanie nie jest ani groźne ani wyjątkowo trudne, lecz jest ważne dla losów naszego królestwa. Otóż każda z trzyosobowych grup otrzyma list, który dostarczy do wskazanej miejscowości. Bardzo ważne jest w tym zadaniu, aby listy dotarły wszędzie tego samego dnia. Mój doradca, rozda wam za chwilę listy. Powodzenia.-Tiro pogadał i szybko się zmył. Widocznie jak każdy król miał dużo spraw na głowie.

Geralt rozejrzał się i nie widział żadnych znajomych twarzy, więc podszedł do doradcy króla i poprosił o list do doręczenia.

Doradca rozdawał koperty. Gdy Geralt podszedł do niego, ten wręczył mu kopertę z adresem Ledinii. Jako że Geralt nie miał żadnych znajomych w grupie, otrzymał także dwóch pomocników z innego regionu-Pivko i Vodko. Goście nie wyglądali na zbyt ogarniętych.

Ledinia, a to ci checa. -pomyślał Geralt. Obejrzał się na swych towarzyszy. No cóż same imiona wiele o nich mówiły.
-Znam drogę więc mogę was zaprowadzić, a wy mnie ubezpieczajcie.-zwrócił się do towarzyszy.

No i ruszyli. Geralt szedł przodem, a Pivko i Vodko tuż za nim gadali o jakiejś imprezce. Nie rozglądali się ani trochę, tylko chwilę wybuchali gromkim śmiechem.

-Panowie, proszę o ciszę, tu żyją dzikie pokemony, jak nas usłyszą, to mogą zrobić z nas miazgę.-Geralt zwrócił się do towarzyszy i nadal ostrożnie szedł przed siebie.

Towarzysze niezbyt się słuchali i nadal gawędzili między sobą.
Dotarliście do strzałki opisanej jako Ledinia. Tuż pod nią była druga strzałka, tylko że drewniana i opisana jako ledinia-skrót. Główna trasa prowadziła gościńcem, natomiast skrót wąską ścieżką.

Geralt nie patrząc na towarzyszy wszedł na ścieżkę i jeszcze bardziej wzmógł swą ostrożność.

Pivko i Vodko ruszyli ścieżką za Geraltem, lecz już nie mogli ze sobą gadać, bo ścieżka była wąska i mogli iść obok siebie. Po krótkim czasie dotarliście do końca ścieżki. Ścieżka urywałą się przed małym jeziorkiem, zarośniętym rzęsą wodną. Za jeziorkiem ścieżka wychodziła z wody. Wszystko wskazuje na to, że jeziorko nie jest głebokie i powstało dosyć niedawno.

Wiedźmin wypuścił Squirtla i polecił mu zbadać ścieżkę prowadzącą przez jezioro, a sam w tym czasie włożył list do foliowego worka, tak na wszelki wypadek.

Squirtle przeszedł przez wodę nie zanurzając głowy i znalazł się na drugim brzegu bez żadnego problemu.

Skoro pokemon sobie poradził, to Geralt też musiał dać radę. Nie zdejmował butów, bo nie wiadomo co leżało pod wodą. No i ruszył w kierunku Squirtla.

Po paru krokach coś dotknęło nóg Geralta. Przy ponownej styczności owinęło się wokół jego nóg i teraz Geralt nie mógł zrobić kroku naprzód. A Pivko i Vodko tylko patrzyli i śmiali się z trenera.

Geralt nawet nie spodziewał się innej reakcji towarzyszy, tylko zawołał do Squirtla aby go oswobodził używając gryzienia.

Pokemon ruszył na pomoc trenerowi. Dziabnął parę razy coś pod wodą, raz nogę trenera i coś puściło Geralta. Okazało się że był to Huntail.

Geralt nie zamierzał zajmować się wężem. Szybko się wydostał z wody i zachęcił Pivka i Vodka do przejścia przez wodę. Czekajac na towarzyszy opatrzył ranę zadaną przez swego pokemona.

Pivko i Vodko ostrożnie ruszyli po wodnej ścieżce. Tym razem zachowali dużą ostrożność. Gdy doszli do połowy jeziorka, rozległ się ryk i zza drzew wyłonił się inny wąż- Gyardos.

-Szybko, uciekajcie stąd!-Krzyknął Geralt i spojrzał na swego Squirtla. Pokemon był za słaby na stawienie czoła tak potężnemu wężowi. Ale innego wyjścia nie było. -Odciągnij jego uwagę bąbelkami!

Gyardos niewiele sobie robił z bąbelków Squirtla i rzucił się na znieruchomiałych Pivka i Vodka. Po chwili obaj byli w jego uścisku.

Squirtle, ugryź węża!

Zanim squirtle doskoczył do węża, Gyardos zaczął uciekać ze swą zdobyczą. Po chwili ucieczki zatrzymał się, jakby uderzył o mur. Wypuścił towarzyszy Geralta i uciekł. Okazalo się ze uderzył w świetlisty ekran, który został wytworzony przez Solosisa Oriego.
-Witajcie, dobrze że akurat tutaj byłem, bo znowu Gyardos by połamał kolejnych podróżnych.-przywitał się Ori.

-Dzięki Ori, akurat idę do Ledinii z listem od Tiro. Potowarzyszysz mi w dalszej drodze?

Niestety muszę tutaj zostać i zaopiekować się twoimi towarzyszami, bo na razie nie dadzą rady dalej podróżować. Idź, poradzę sobie z nimi, opatrzę ich, a ty w tym czasie wezwij pomoc.