Ja vs. Szogun
Masquerain vs. Arbok
Sala normalna
Czas starcia - dzisiaj, godzina 14
Poszukiwany sędzia.

Nie widzę potwierdzenia ze strony Szoguna, znaczy się walki nie będzie ?

Będzie, tylko on treningi podobno pisze

Potwierdzam

Poki znacie przeciwnika też więc nie ma co przedłużać. Sala typu lód: wszędzie lodowe wyrostki i ślizgawica, pod wierzchnią warstwą lodu nie ma wody, sam lód. Walka na otwartym terenie bez sufitu, jedynie lodowe ściany.

Kolejka:
Nadno
Szogun
Ja
Szogun
Nadno
Ja i tak do usranej śmierci.

- Masquerain, leć - powiedziałem wypuszczając na pole walki moją ćmę, która teraz szybowała w górze. - Pierwszy ruch należy do nas. Unikaj kontaktu wzrokowego z przeciwnikiem. Najpierw zaatakuj Porywem Wiatru, a potem Złowieszczym Wiatrem. Zakończ manewr Bąbelkowym Promieniem - wydałem polecenie mojemu pokemonowi, mając nadzieję, iż ten poradzi sobie w kolejnej już swojej walce z rzędu. Wiele razy sobie poradził - myślę, że dzisiaj nie będzie inaczej

-Arbok idź!- Krzyknąłem i rzuciłem balla z którego wynurzył się poke wąż Arbok.- Skoro Nando boi sie kontaktu wzrokowego to ma problem. Jak jego pokemon celnie w ciebie trafi nie patrząc na ciebie? Dorwij go w locie i gryzieniem sprowadź na ziemię i przygnieć tam skrzekiem!- Wydałem polecenie swojemu pokemonowi i obserwowałem jego zmagania. Miałem nadzieje że nam sie uda pokonać tego latającego robaczka.

Wąż już był blisko zanurzenia kłów w robaczym mięsie, kiedy to oberwał porywem wiatru i został sprowadzony na ziemię. Chwilę po tym Arbok oberwał dodatkowo złowieszczym wiatrem, ale pokemon Nadno już teraz ciężko oddycha. Jest to winą braku należytego odpoczynku po wczorajszej walce w sali.

Kurde. Akcja nam nie wyszła ale co tam. Zdziwiony sapaniem poke robaka wydałem polecenie dla Arboka.
-Arbok, zaatakuj go trującym żądłem po czym atak kwasem w skrzydełka poke robaka- Powiedziałem do pokemonowego węża i obserwowałem jego zmagania. Miałem nadzieję że tym razem się uda.

- Volant, zdmuchnij Porywem Wiatru Trujące Żądła, a na Kwas zareaguj Złowieszczym Wiatrem. Na koniec znów proszę o Bąbelkowy Promień - wydałem polecenie mojej podopiecznej obserwując uważnie pole walki jak i to co tam się dzieje. Nawet jakby sobie nie poradziła z Arbokiem to i tak jestem z niej dumny - i zawsze będę, po mimo wszystkiego co może się dziać.

Wietrzne ataki zdmuchnęły oba bezpośrednie ataki węża, po czym pokemon Szoguna został uraczony bombelkowym promieniem.

- Dobrze, Volant. Dalej unikaj jego spojrzenia, to ważne. Najpierw użyj Złowieszczego Wiatru, następnie Poryw Wiatru. Całą turę zakończ kolejnym Złowieszczym Wiatrem - poleciłem znów mojej podopiecznej, układając ręce na krzyż i przypatrując się poczynaniom oby dwóch stworzeń, które, jak widać, naprawdę ładnie radzą sobie na tej arenie. Aż miło dla oka oglądać taką walkę.

-Przerwij jego atak skrzekiem po czym zaatakuj kleistym strzałem! Jakby nie udało ci się zablokować go skrzekiem to zrób unik !

Robak nadal wydawał się ostro zmęczony toteż skrzek Arboka wystarczył na zrównoważenie wietrznych ataków przeciwnika. Chwilę po tym wąż dołożył kleisty strzał co strąciło z nieba latającego robala.

-Arbok teraz dopóki leży na ziemi zaatakuj go gryzieniem w skrzydło! Jeśli nie będzie mógł latać straci też swoje powietrzne ataki!

- Żeby zaatakować Gryzieniem, musi się do nas zbliżyć. Więc odbij się od ziemi i wznieś się wyżej używając Porywu Wiatru w stronę przeciwnika. Następnie Złowieszczy Wiatr w stronę oponenta.
Poleciłem pokemonowi dalej przyglądając się poczynaniom naszych stworzeń. Z tego co widać Arbok dzięki swojemu instynktowi jest groźnym przeciwnikiem. Będzie trzeba na niego uważać...

Arbok ruszył na przeciwnika, który jest coraz bardziej zmęczony. Pokemon Szoguna nie miał trudności z dorwaniem robaczego mięsa, które toczy drugą walkę z rzędu bez dnia przerwy. Skrzydełka zostały uszkodzone wiec sobie nie polata i wiaterków nie popuszcza hej !

-.-

Słodki Zapach w oczy Arboka po czym jeszcze raz spróbuj się odbić i wykonać Lepką Sieć, a następnie Szybki Atak, by uciec.

Hmm... Może Masquerain nie jest najsilniejszym pokemonem, może jest bardzo zmęczona, może przegrywa, ale i tak to jest nie ważne, nawet jak przegra... Gdyż ja wierzę w sowich podopiecznych, a wiara działa cuda.

-Zablokuj go skrzekiem i przerwij jego próby wybicia się gryzieniem! Przygnieć go do zie...lodu i trzymaj póki nie zabijesz!

Robak sie wierzgał jak potłuczony, ale sił brakło. Słodki zapach został natychmiast sparowany skrzekiem, zresztą węże czują zapachy językiem a nie oczyma. Kolejne gryzienie odbierało resztki nadziei robakowi, który resztkami mocy wystrzeliwał lepką sieć aż w końcu przestał sie ruszać.
- Masquerain niezdolny do dalszej walki, wygrywa Arbok, smacznego !

- Masquerain, powrót - powiedziałem, chowając podopieczną do PokeBalla
- Gratki Szogun, ładnie... Ale jak na razie jest między nami remis.. Więc może jeszcze kiedyś zawalczymy... nie wiadomo - rzekłem po czym po prostu skierowałem się do wyjścia z areny, jako, iż nie miałem powodów, by dalej przebywać w owym budynku. Gdy wychodziłem wymamrotałem tylko do siebie: - Masquerain... nigdy więcej... - i tak też opuściłem to miejsce.