-Magmortar, zerwij to z swojej buźki i bądź gotowy do odparcia kolejnego ataku!- wydałem polecenie pokowi i skuliłem się nieco, bym stał się mniejszym celem dla nieznajomych przeciwników. Widząc zagrożenie zatrzymałem się na chwilkę i przepuściłem Sama i Matta przodem jako mięso armatnie,dopiero gdy mnie minęli ruszyłem przed siebie, ale wcześniej ułamałem sobie kija i sprawdzałem nim podłoże, bo nie chciałem ugrząźć w tak nieprzyjemnym miejscu. Nie miałem pojęcia kto zaatakował mojego pokemona, ale domyślałem się że wkroczyliśmy na terytorium strzeżone przez jakiegoś pokemona.

Widać innym się mgła nie podobała, bo wypuścili swoje oddziały aby się jej pozbyć. Miałem niemały ubaw kiedy im się ta sztuka nie udała. Mogłem sam spróbować, ale gdybym to zrobił to było by to równie upokarzające co to co pokazali oni. Ale jednak coś osiągnęli, kulę błota uderzającą w jednego z pokemonów. Było to więcej niż interesujące, zwłaszcza że dało się słyszeć jakieś nienaturalne odgłosy z głębi polany. Po każdym kolejnym kroku zaczynałem się zastanawiać czy czasem ostatnio tutaj nie padało zbyt mocno. Postanowiłem wymacać na ziemi jakiś patyk i nim sobie sprawdzać drogę, wolę nie mieć przykrej niespodzianki. Kiedy takowy znajdę idę dalej jakby nigdy nic.

Usłyszałem głos chłopaka, który zwrócił moją uwagę jak i naszej koleżanki, Crystal. Hmm... Bezpiecznie się odwróciłem i zacząłem stawiać ostrożne kroki tak, aby nie nadepnąć na nic niebezpiecznego, kierując się za Rico. Ciekawe dokąd nas zaprowadzą te pnącza. I czy to nie jest jakaś chytra pułapka... Jeszcze niestety nikt nie wie. Krocze ostrożnie i rozważnie. Stopy miękko stąpią po bezpiecznym gruncie omijając potencjalne zagrożenie.

Chłopak rozejrzał się zaniepokojony. Co się dzieje? Kulka błota... znikąd.

Las
Rico postanowił powiadomić resztę o swoim odkryciu i razem ruszyli za tropem. Po chwili wędrówki usłyszeli odgłosy walki. Nie były to pokemony, jednak brzmiały inaczej niż zwykli ludzie. Chwilę później przed waszymi głowami przeleciały strzałki ogłuszające, które nie trafiając w was, uderzyły w drzewo.

Polana
Było grząsko, mgła ograniczała widoczność, a odgłosy stwora były coraz głośniejsze. Krocząc dalej, w bezkresnej gęstwinie białej mgły dostrzegliście dwa fioletowe punkty błyszczące nie daleko was. Chcecie to sprawdzić?

Ha? Strzałki ogłuszające? Coś tu jest nie tak... Postanowiłem wyjąć PokeBalla z Noibat. Więc wypuściłem małego pokemona i szybkko poleciłem jej wykonanie mojej komendy: - Noibat! Super Dźwięk! - to powinno według mnie pomóc. Zobaczymy czy ten cwaniak to wytrzyma hehehe... Ja zatkałem uszy, to samo poleciłem kompanom. Noibat to nietoperz więc posiada potężne zasoby dźwięku. Mam nadzieję, że ogłuszy to coś. W końcu potrafi swoim słuchem wyczuć wiele dźwięków więć dzięki temu określi położenie swojego celu. To ułatwi sprawę...

Chłopak przestraszył się. Mimo to powolnym, ostrożnym krokiem ruszył w kierunku punktów.
-Dzień... dzień dobry - powiedział niepewnie.

Szukam i szukam tego patyka, ale widać nie znalazłem bo brnę w tym bagnie dalej. Coś widać fioletowe ślepia, jak dla mnie to nie to co powinno być, ale zastanowić się muszę. Może na polowanie weszło nowe monstrum które się da złapać ? Albo to diabeł przyszedł się ze mną przywitać i zaprosić na imprezę ? Czort wie to licho, najlepiej będzie puścić przodem jakiegoś samobójcę, żeby to sprawdzić. Najwyżej będę obserwował czy przeżyje czy nie, co jak co ale to idealna misja dla mięsa, po to mam dwa takie obok siebie. Puszczam mięso przodem i idę za nim w może nie za bezpiecznej odległości, ale takiej abym nie stracił go z oczu.

Z całego stwora widać było tylko oczy, ale nie bardzo mi się uśmiechało oglądanie go z bliska. Zamierzałem dziś złapać stworka z ogłoszenia, więc nie mogłem zbytnio ryzykować. Dlatego też postanowiłem nie zbliżać sie do niego, tylko chciałem go ominąć. Magmortarowi powiedziałem by w przypadku ataku oddał smogiem i płomiennym wybuchem, a jakby stwór się zbliżył, to miał mu zaaplikować ognisty cios przez łeb. Ostrożnie wycofywałem się i starałem się aby pozostała dwójka nie  zniknęła mi z oczu.

Zasłoniłem uszy tak jak mówił kolega. Po tym Wziąłem jedną strzałkę z drzewa i schowałem do plecaka. Następnie wypuściłem Kricketot i kazałem zaatakować napastnika Walką robaków.

Las
Strzałki w stronę trenerów nieźle ich rozjuszyły. Wypuszczając pokemony i każąc im atakować, wszystkie trzy uderzyły jakąś istotę. Była to leśna driada. Obok niej stał mały stworek zwiadowca z rurką i strzałkami. Widział wasze miny i odezwał się:
"Witajcie! Przepraszam was za te strzałki, ale atakowałem ją, nie was" - powiedział stworek wskazując driadę.
"Nie mam nic do was trenerzy. Jestem Teemo, chroniłem grupkę stworków przed tą przeklętą driadą i nie miałem pojęcia, że ktoś się tu znajduje".

Polana
Na przywitanie Matta stwór zareagował bardzo agresywnie. Chwycił go za nogi za pomocą pnączy i wciągnął w otchłań ciemności. Na komendę Dziomka zareagował w ten sam sposób, za nogi i w ciemność. Tylko na rozmowę Samaela o diable i piekle uspokoił się. Olbrzymi, fioletowo oki drzewiec zaczął rozmowę z wysłannikiem szatana. Nie wyglądał jak pokemon, a raczej jak posłaniec wysłany na ziemię prosto z mordoru.

-Hej, Teemo. No spoko, że nie chcesz z nami walczyć, ale takie atakowanie przechodnów nie jest najmilszym aktem porozumiewawczym. Mógłbyś nam w zamian pomóc? Szukamy Bonsly, pokemona z ogłoszenia. I czy mogę taką strzałkę? Będę miał pamiątkę.

Stwór złapał mnie za nogi i gdzieś wpierdzielił. Było strasznie ciemno i dziwnie. Gdzieś obok mnie musiał leżeć Matt, bo widziałem jak łapie go jako pierwszego. Nie chciałem ryzykować a los jednak okazał sie nieubłagany i mnie doświadczył strasznym przeżyciem. Takiej jazdy po trawie i błocie nikomu nie życzę, chociaż sam kiedyś sponsorowałem coś podobnego za pomocą pnączy Venusaura. Zanim wstałem sprawdziłem czy wszystkie moje kończyny są w całości i dopiero wtedy sięgnąłem do plecaka po latarkę. Jeszcze nie chciałem jej włączać, ale trzymałem ja w pogotowi by napotkanym tu istotom zaświecić prosto w oczy.

Wysłane przeze mnie mięso spełniło swoją rolę, a drugie samo przypieczętowało swój los. No nic, płakać po nich nie będę, bye bye maszkary. Tak więc trzeba zagadać do stwora, drzewiec z mordoru ? W mordorze nie ma drzew drogi narratorze :-P
- Cześć i czołem, co tam słychać w ten miły mroczny wieczór ? Mięso smaczne ? No ja myślę, nie ma to jak świeże mięso na dzień dobry. Słuchaj, nie widziałeś tutaj może takiego małego dziwnego brązowego stworzonka ? Ty swoje mięso dorwałeś, ja na swoje poluję. To jak kolego, pomożesz ?

- Witaj Teemo. Chroniłeś stworków? Wiesz... My przybyliśmy tu na pewne polowanie - na pokemona, może coś wiesz na ten temat? - odezwałem się do małego strażnika. Hmm... Może da jakąś wskazówkę czy coś takiego, co posłuży nam do odnalezienia celu naszego polowania. Bardzo mnie to ciekawi. Staram się nadal zachować spokój podczas rozmowy. Nie chcę by coś złego się stało, więc dlatego też trzeba zachować naturalność. Po zapoczątkowanej pogawędce czekam na odzem Teema.

Las
Teemo poinformował was, że opiekuje się jakimiś stworkami, ale nie potrafi ich opisać. Chętnie was tam zabierze ponieważ nie długo musi wracać do pracy strażnika i nie może zostawić stworków samych.

Polana
Mroczny drzewiec wskazał Samaelowi jakąś ciemną postać niedaleko, stojącą na głazie. Stwór bardzo szybko zawinął swoje ofiary aby skonsumować razem z resztą potworów i zniknął w ciemnościach. Koniec polowania dla Dziomka i Matta.

-Dobra, i tak nie mamy innego planu. Ja z checią z toba pójdę. A.... co do tej strzałki....- Ja chcem tem strzałkem. I chcę ją do wizy.... dla jaj. PROSZĘ....

Uciąłem sobie krótki monolog z drzewcem i były tego efekty, wskazał mi kierunek w który zaraz się udałe. Ale przed tym musiałem podziękować swojemu nowemu kumplowi.
- Dzięki stary i smacznego. - Pożegnałem się jak należy po czym ruszyłem we wskazanym kierunku. Po chwili dotarłem pod jakąś skałę, na której siedziało coś. Czy to coś co szukam czy nie, to się wszystko niedługo okaże.
- Yoł, czy to ciebie szukam ? - Nauczony porażką poprzedników postanowiłem od razu przejść do konkretów. On to on, nie to nie, łaski bez.

Więc tym samym poszedłem wraz z małym Teemo. Bardzo ciekawe stworzenie, naprawdę. Pracuję jako... można powiedzieć leśniczy. Opiekuje się leśnymi stworzeniami i broni ich. Ciekawe gdzie nas zaprowadzi... Całą nasz trójka idzie za nim w krok, nie odstępując go nawet na minutę. Chyba nam wszystkim bardzo na tym zależy - mi napewno. Heh - fajnie to wygląda kiedy ten mały strażnik przedziera się przez te gąszcza. No nic. Idę tam gdzie kieruję nas owy Teemo.

Polana
Czy to nie podejrzane, że drzewiec zawinął się tak szybko? Podszedłeś do postaci i zacząłeś gadać. Ta jednak nic nie odpowiedziała. Po chwili przybliżyłeś się i zauważyłeś kartkę na kamiennym posążku.
Właśnie zostałeś wych**any przez samego Szatana!
Koniec polowania dla ciebie.

Las
Mały stworek odpowiedział na wszystkie wasze pytania. Rico może zachować strzałkę, a wszystkich trenerów zaprowadził do stworzonek. Dwa stworki siedziały sobie i wesoło podśpiewywały. Po chwili jeden z nich przybiegł szybko do Rico. Najwidoczniej zainteresował się nim. Drugi zaś z zainteresowaniem patrzył raz na Crystal, raz na Mephisto.

Hmm... Postanowiłem być szybki i zdecydowany - rzucam FreindBallem w drugiego stworka.